Ostatnie dni przyniosły garść informacji dotyczących najbliższej przyszłości PLL LOT. Państwo po przejęciu od szwajcarskiego syndyka po wyjątkowo niskiej cenie – niespełna 12 mln euro – ma już 93 proc. akcji LOT. Może więc z łatwością przyspieszyć sprzedaż spółki, ale nie jej prywatyzację. Zabrania tego ustawa stanowiąca, że pakiet większościowy musi pozostać w rękach państwa. Jej zmiana będzie wyjątkowo trudna, bo sprzeciwia się temu opozycja, zwłaszcza PiS. A trzeba wielkiego optymizmu, aby kupić papiery spółki, w której to do rządu należy ostatnie słowo.
Resort skarbu wierzy, że do wyboru inwestora dla spółki pozostało od ośmiu do dziewięciu miesięcy. Maciej Wewiór, rzecznik ministerstwa, zapewnia, że kilku chętnych się zgłosiło. Jednocześnie i sam resort, i prezes Sebastian Mikosz podkreślają, że musi to być inwestor strategiczny.
W tym kontekście wymieniana jest niemiecka Lufthansa. Tyle że Niemcy w tym roku przejmują Austrian Airlines i następcę upadłej Sabeny – Brussels Airlines. To oznacza pełne ręce roboty z integracją grupy. Mają jeszcze zgodę Komisji Europejskiej na kupno 50 proc. udziałów (mają już 20 proc.) brytyjskiego przewoźnika BMI. Ta transakcja natrafiła na przeszkody, można więc mieć cień nadziei, że jeśli przejęcie BMI się nie uda, Lufthansa zacznie rozmawiać o LOT.
Nieco ponad półtora roku temu, kiedy była gotowa prowadzić takie negocjacje, usłyszała w Warszawie twarde „nie”. Ministerstwo Skarbu twierdzi, że są i inni chętni, ale jakoś ich nie widać. Nadzieje, że polskim przewoźnikiem zainteresuje się dubajski Emirates, spaliły na panewce, bo po rozstaniu się z Air Lanka Emiratczycy nawet nie chcą słyszeć o nowej fuzji. Air France/KLM kupuje czeską CSA i próbuje uporządkować sytuację w Alitalii. British Airways, jeśli będzie chciał cokolwiek kupić, z pewnością będzie to hiszpańska Iberia.
Może więc inwestor spoza UE? To mało prawdopodobne. Amerykanie mają kłopoty, Azjaci nie widzą sensu w inwestycjach w europejskim lotnictwie, Katarczycy z Qatar Airways chcą latać do Warszawy, ale kupno linii uważają za ekstrawagancję. Pozostają Aerofłot i turecki Turkish Airlines, które startowały do kupna Austriana. Tyle że Turkish należy do państwa, a Aerofłot jako inwestor raczej nie byłby do przełknięcia, bo do LOT znów wróciłaby polityka. W tej sytuacji raczej więc warto poczekać na Lufthansę i konsekwentnie naprawiać linię.