Agnieszka Mosurek-Zava, prezes perfumerii Douglas, niechętnie mówi o konkurencji. Nie kryje jednak satysfakcji, że Douglas, który przed kilkoma dniami otworzył w warszawskim centrum handlowym Arkadia swą 86. i największą w Polsce perfumerię (1,2 tys. mkw.), wybił się w tym roku na pozycję lidera tego rynku. I to pomimo że pochodząca z Niemiec sieć pojawiła się u nas kilka lat po wejściu swych głównych międzynarodowych rywali – Sephory, która dziś ma 83 placówki, i Marionnaud (41 salonów).
Teraz przybędzie jej obowiązków, gdyż od stycznia będzie też dyrektorem regionalnym Douglasa na Polskę, Czechy i kraje bałtyckie.
Agnieszka Mosurek-Zava z polską spółką Douglasa związana jest od początku działalności sieci w Polsce. Zaczęła tam pracę jeszcze podczas studiów doktoranckich z nauk politycznych na UJ. W 2000 r. trafiła w prasie na informację, że Douglas szuka kandydatów na menedżerów w krajach, do których planuje wejść. Doktorantka politologii zakwalifikowała się do menedżerskiego programu, w czym pomogła jej świetna znajomość niemieckiego po stypendiach w Getyndze i Bonn. Z kilkumiesięcznego kursu w centrali firmy w Niemczech ściągnięto ją do Polski, gdy przyspieszono termin otwarcia pierwszej perfumerii firmy zlokalizowanej we wrocławskiej Galerii Dominikańskiej. Wspierana przez kolegów budowała sieć. Przez pierwsze lata nie miała stanowiska w zarządzie, ale odpowiadała za kluczowe dla biznesu sprawy: nowe lokalizacje i rozwój firmy.
Początki nie były łatwe. Choć Polacy coraz chętniej sięgali po luksusowe kosmetyki, dwaj globalni konkurenci Marionnaud i Sephora mieli już za sobą pierwszy etap rozwoju. Sephora przejęła nawet perfumerie Galerii Centrum i Empiku.
Douglas rozwijał się organicznie, otwierając po kilkanaście sklepów rocznie. Szefowie firmy docenili szybką ekspansję polskiej spółki, awansując w 2006 r. Agnieszkę Mosurek-Zava na prezesa.