Wiceprezes General Motors: Chevrolety mogą być z Gliwic

Z wiceprezesem General Motors ds. międzynarodowych o najbliższych planach inwestycyjnych koncernu w Europie rozmawia Danuta Walewska

Publikacja: 07.05.2012 01:30

Wiceprezes General Motors: Chevrolety mogą być z Gliwic

Foto: GM

Jak to jest, że praktycznie wszyscy producenci aut narzekają, a sprzedaż chevroletów nieustannie rośnie?

Timothy E. Lee: W ciągu ostatnich 18 miesięcy wprowadziliśmy na rynek dziesięć nowych modeli. Są to auta nowoczesne technologicznie i sprzedawane po rozsądnych cenach. W Europie Zachodniej i Środkowej zastosowaliśmy taką samą taktykę marketingową jak w Chinach czy Stanach Zjednoczonych. Sprawdziła się i wierzę, że tak jak dzisiaj rośnie sprzedaż chevroletów, tak samo będzie z Cadillakiem oraz z Oplem/Vauxhallem.

Jak długo Chevrolet jest w stanie utrzymać tak wysokie tempo wprowadzania nowych modeli? Przyzwyczailiście rynek do szybkiego tempa, nieustannych nowości. Co  dalej?

W koncernie, jakim jest General Motors, zawsze wiemy, ile zainwestujemy rocznie w badania i rozwój oraz nowe produkty. W nowym General Motors utrzymujemy te wydatki na stałym poziomie. W „starym" General Motors z powodu kiepskich wyników finansowych wielkość inwestycji w badania i rozwój ulegała wahaniom oraz była uzależniona od sytuacji na rynku. Teraz inwestujemy w stały rozwój. Dzisiaj produkujemy samochody Chevrolet Spark, Aveo, rodzinę Cruze'ów, Orlando, Malibu, Corvette, Camaro i odnawiamy Sparka, jednocześnie przygotowujemy się do wprowadzenia na rynek nowego modelu tego auta.

To samo dotyczy nowego Aveo. Nie zaczęliśmy jeszcze przygotowań do nowego Malibu, ale już dzisiaj wiemy, że będzie. Taka taktyka przekłada się na pewność, że modele Chevroleta ciągle będą świeże.

Jak pan ocenia tegoroczny europejski rynek?

Dlaczego nie mielibyśmy produkować chevroleta w Gliwicach? Oczywiście, że tak. Ale dopiero wtedy, kiedy uzasadni to wielkość sprzedaży

Nie wiem, trudno przewidzieć, jak rozwinie się sytuacja. Wiem natomiast, co mówię Susan Docherty, europejskiej szefowej Chevroleta i Cadillaca: „Musisz poprawiać wyniki każdego miesiąca". I tak się dzieje. Styczeń 2012 r. był lepszy od stycznia 2011 r., podobnie z lutym i marcem. I tak ma być cały rok. Oczekuję, że europejski zespół Chevroleta sprzeda w tym roku więcej aut, mimo że rynek z pewnością się zmniejszy. W tej sytuacji liczę także na zwiększenie udziału rynkowego.

Europejski wiceprezes General Motors Steve Girski powiedział mi, że cały czas robicie kalkulacje kosztów produkcji Chevroleta w Korei Południowej i ile dodają do ostatecznej ceny auta koszty transportu. Pana największa konkurencja – Hyundai i Kia – już ma swoje fabryki w Europie. Jak  długo jeszcze General Motors będzie sprzedawał w Europie auta wyłącznie produkowane w Azji?

To, co powiedział Steve, oznacza, że cały czas przyglądamy się strukturze kosztów produkcji, a nasze moce produkcyjne są bardzo elastyczne. Dzisiaj nasza fabryka w Gliwicach produkuje Ople/Vauxhalle, ale nie jest żadną filozofią dodanie tam do produkcji Astry jeszcze produkcji Chevroleta Cruze. Chevrolet z Gliwic? Czemu nie? Pracownicy gliwickiego Opla chcą produkować samochody i nie przykładają przecież wielkiej wagi, czy to, co zjeżdża z taśmy, ma znaczek Opla czy Chevroleta. Ostatecznie więc, kiedy wielkość sprzedaży w Europie będzie wystarczająca, sprawdzi się nasza zasada „produkuj tam, gdzie sprzedajesz" i będziemy produkować Chevroleta w Europie. Już przecież mamy Chevrolety z Brazylii, produkujemy je w Stanach Zjednoczonych, Chinach i Indiach. Dlaczego więc nie mielibyśmy produkować Chevroleta w Gliwicach? Oczywiście, że tak. Ale dopiero wtedy, kiedy uzasadni to wielkość sprzedaży.

Jaka wielkość uzasadniałaby podjęcie takiej decyzji?

Zazwyczaj jest to rocznie 50 – 70 tys. sprzedanych aut. Wtedy właśnie rozpoczynają się dokładne analizy, gdzie takie auto powinno powstawać. Jeśli jest to mniej, ekonomia decyduje, że takiej decyzji się nie podejmuje. Jak na razie Cruze – który tak spodobał się w Europie – nie osiągnął jeszcze wymaganego pułapu. Ale w każdej chwili może się okazać, że tak jest.

Czyli to, czy będzie nowe auto z Gliwic, zależy od wyników pracy Susan Docherty i jej zespołu?

Jak najbardziej i jesteśmy już niedaleko. W zeszłym roku rodzina Cruze'ów znalazła 40 tysięcy nabywców. I teraz cały czas mamy wyraźny wzrost sprzedaży. Wszystko więc idzie w dobrym kierunku.

A jaka jest prognoza dla Cruze'a na ten rok?

Europa jest dzisiaj niesłychanie trudnym rynkiem. Nie sposób przewidzieć, jakie będą nastroje konsumentów, jaka sytuacja na rynku.

W Europie jest dzisiaj tyle przeciwnych wiatrów, że jakiekolwiek prognozy są bardzo nieodpowiedzialne. Jeśli dzisiaj podam jakąkolwiek prognozę, za pół roku z pewnością się okaże, że się pomyliłem, i szef będzie miał do mnie pretensję, a prasa mnie wykpi. Mogę tylko powiedzieć, jakiego oczekuję udziału rynkowego. W I kwartale sprzedaliśmy 55 104 auta w Europie, co oznacza wzrost o 7,8 proc., podczas gdy rynek zmniejszył się o 8,7 proc. Przy tym w Polsce nasz udział rynkowy jest najwyższy w historii – 3,98 proc. przy wzroście o 68 proc. W Europie nasz udział rynkowy na razie wynosi 1,36 proc., jest więc duży margines na wzrost.

Oczywiście Cruze sprzedaje się najlepiej, ale czy w Europie takie modele jak Camaro czy Corvette pozostaną autami zabawkami dla bardzo bogatych?

Te dwa modele naturalnie pozostaną w segmencie butikowym, ale chcemy na przykładzie tych dwóch aut okazać, co potrafi zrobić Chevrolet. Ale rzeczywiście, najważniejszymi autami na rynku europejskim pozostaną Spark, Aveo i rodzina Cruze'ów, po nich Captiva, Orlando i Malibu.

Wierzy pan w przyszłość aut elektrycznych? Jak na razie poza wygraniem prestiżowego konkursu Volt nie miał zbyt wielu sukcesów?

Z pewnością szybko będziemy mieli na rynku kolejne generacje aut elektrycznych. Chyba tę ewolucję będzie można porównać z tym, co działo się z telefonami komórkowymi. Już mało kto dzisiaj pamięta, jak wyglądały pierwsze komórki. Dzisiaj w telefonie komórkowym mam mnóstwo różnych funkcji, z komputerem włącznie. Dlatego wierzę, że i auta elektryczne mają wielką przyszłość. Ale na razie będziemy ich produkować tyle, na ile wskazuje popyt. Na razie wyniki I kwartału w Europie są bardzo zachęcające.

—rozmawiała Danuta Walewska

CV

Timothy (Tim) E. Lee pracuje w General Motors od 1969 roku. Odpowiadał za produkcję aut koncernu na świecie. Teraz jest szefem międzynarodowej działalności koncernu, jednocześnie przewodniczącym rady nadzorczej Chevrolet Korea i Chevrolet Europe. Otwierał fabrykę Opla w Gliwicach. Jest Amerykaninem, urodził się w Ohio, skończył zarządzanie w Purdue University, MBA zrobił w General Motors Institute. Ma 62 lata.

Jak to jest, że praktycznie wszyscy producenci aut narzekają, a sprzedaż chevroletów nieustannie rośnie?

Timothy E. Lee: W ciągu ostatnich 18 miesięcy wprowadziliśmy na rynek dziesięć nowych modeli. Są to auta nowoczesne technologicznie i sprzedawane po rozsądnych cenach. W Europie Zachodniej i Środkowej zastosowaliśmy taką samą taktykę marketingową jak w Chinach czy Stanach Zjednoczonych. Sprawdziła się i wierzę, że tak jak dzisiaj rośnie sprzedaż chevroletów, tak samo będzie z Cadillakiem oraz z Oplem/Vauxhallem.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Materiał Promocyjny
Odkurzacz albo setki złotych premii. Promocje w banku Citi Handlowy
Biznes
Zełenski i Trump rozmawiają o zakończeniu wojny. Czy Prezydent zawetuje ustawę o składce zdrowotnej?
Biznes
Karty flotowe jako narzędzie do szukania oszczędności
Materiał Partnera
Chcesz skalować swój e-biznes? PM Showcase Day to wiedza i relacje, które naprawdę działają!
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Biznes
Gdzie wyrzucić karton po mleku? Nie wszyscy znają dobrą odpowiedź