Lokaj i lord
Zanim ktoś zacznie zmuszać swoje dzieci do ciężkiej nauki, warto, by poznał historię niepiśmiennego Kenta Adonaia. Mężczyzna był służącym brytyjskiego arystokraty lorda Glenconnera, który zmarł w 2010 r. Ekscentryczny bogacz tak zżył się ze swoim lokajem (który służył mu wiernie przez 30 lat), że zapisał mu cały majątek wart, bagatela, 30 mln funtów. Wychodzi okrągły milion za rok służby. Trudno o bardziej wymowne podziękowanie.
Przyjaciel z kamienia
Historia Gary'ego Dahla to niedoścignione dotychczas świadectwo siły reklamy. W 1975 r. Dahl – copywriter i przedsiębiorca – wpadł na pomysł, żeby sprzedawać Amerykanom swój wynalazek. Tylko że nie był nikomu do niczego potrzebny. Nie ułatwiał życia, nie gotował ani nie mył samochodu. Dahl miał absurdalną ideę, żeby sprzedawać kawałki skał jako... zwierzaki domowe. Pakował kamyki do pudełek, nadawał im imiona, lekko dekorował, dodawał instrukcję obsługi i sprzedawał za niecałe 4 dol. (w latach 70. była to cena dwóch przyzwoitych posiłków). Idea, żeby traktować kawałki skał jak zwierzaki, była absurdalna, ale miała też swoje zalety – przecież kamieni nie trzeba wyprowadzać na spacer ani dzwonić po strażaków, żeby ściągnęli je z drzewa. Dahl, reklamując swój „produkt", właśnie w ten sposób doprowadził do wybuchu autentycznego szału. Trwał on co prawda tylko pół roku, ale to wystarczyło, żeby zarobił 56 mln dol.
Uśmiech kota
Kiedy w styczniu 2007 r. Hawajczyk Eric Nakagawa wrzucał na swoim blogu zdjęcie „uśmiechniętego" kota, który celowo zniekształconą angielszczyzną mówi: „I can has cheezburger?", nie przewidywał, że doprowadzi do małej rewolucji. Choć zapewne z punktu widzenia obecnych użytkowników internetu była to rewolucja ogromna. Nakagawa wprowadził bowiem do mainstreamu memy. Nie był ich wynalazcą, zebrał jedynie 1,5 mln polubień za swoje „dzieło". Przekształcił więc blog w satyryczną stronę internetową, którą sprzedał za 2 mln dol.
Kartonowa logika
Zhang Yin jest jedną z najbogatszych osób w Chinach. W 2010 r. zajmowała pierwsze miejsce na świecie wśród miliarderów, którzy dorobili się od zera. Z majątkiem wartym 4,6 mld dol. wyprzedzała twórczynię Harry'ego Pottera J.K. Rowling. Jednak nie zbiła fortuny na książkach, chociaż jej biznes też ma związek z papierem. A właściwie z kartonem. Zaczynając w 1985 r., Zhang Yin miała 3,8 tys. dol. – oszczędności życia, na których nie chciała jednak poprzestać. Jej logika była prosta: Chiny stawały się wówczas globalnym eksporterem, a niemal wszystko, co było wywożone, było pakowane. Dlaczego więc nie dostarczać kartonów? Tak powstała jej pierwsza firma w Hongkongu handlująca pudełkami. Surowiec do produkcji kartonów – makulaturę – Zhang Yin sprowadzała z... USA. Właściwie za bezcen kupowała śmieci, żeby je odsprzedać po znacznie wyższej cenie.
Have a nice day
Bernard i Murray Spainowie. Wszyscy kojarzymy naklejkę z żółtą uśmiechniętą buźką albo jedną z setek wariacji na jej temat. Czasem życzącą nam dobrego dnia albo informującą, że jej posiadacz to dzielny pacjent. A czasem po prostu uśmiechającą się. Mało kto jednak kojarzy Harveya Balla. A to właśnie ten grafik w 1963 r. wykonał prosty szkic buźki. Ale nie zrobił na tym majątku. Za swój projekt dostał 45 dol. Niezrealizowany potencjał smileya dostrzegli bracia Bernard i Murray Spainowie – właściciele sklepu ze śmiesznymi rzeczami, którzy wykupili prawa autorskie zarówno do grafiki, jak i zwrotu „Have a nice day". Żółta główka zalała Amerykę, a potem świat. W 2000 r. bracia sprzedali firmę dysponująca prawami autorskimi za 500 mln dol.