„Nigdy i w żadnych okolicznościach nie pokłonię się talibskim terrorystom. (...) Nigdy nie porzucę milionów, które mnie słuchają. Nigdy nie będę pod jednym dachem z talibami. Nigdy" – napisał na Twitterze pierwszy wiceprezydent Afganistanu Amrullah Saleh. W ten sposób w kraju przypomniano sobie, że zbiegły prezydent Aszraf Ghani miał zastępcę, który nadal jest na miejscu.
Saleh oświadczył, że w przypadku nieobecności lub śmierci prezydenta to pierwszy wiceprezydent, czyli on, przejmuje jego obowiązki. „Przeciwstawianie się brutalnej dyktaturze (talibów) popieranej przez Pakistan jest naszym obowiązkiem" – przypomniał.
Wiceprezydenci (było ich trzech) zostali wybrani w 2018 roku wraz z prezydentem Ghanim. Pierwszy z nich, marszałek Raszid Dostum, sam zrezygnował w lutym obecnego roku, a kilka dni temu uciekł do Uzbekistanu. Nie wiadomo, co się stało z kolejnym, Sarwarem Daniszem. Ale pierwszy wiceprezydent Saleh pozostał i wezwał do walki, choć nie wiadomo, gdzie obecnie się znajduje.
Z pochodzenia jest on Tadżykiem (talibowie to zazwyczaj Pasztuni) i urodził się w Panczszirze, w północno-wschodnim Afganistanie. Był bojownikiem w oddziałach słynnego Ahmeda Szacha Masuda, dowódcy partyzantki w Panczszirze, najpierw antysowieckiej, a potem antytalibskiej. Do 2001 roku talibom nie udało się zawładnąć doliną, ale zabili samego Masuda w zamachu.
Saleh zaś twierdzi, że talibowie torturowali i zamordowali w 1996 roku jego siostrę za to, że on służył w oddziałach Masuda. Od tego czasu jest zajadłym przeciwnikiem islamistów. Jeszcze na polecenie Masuda działał w Tadżykistanie, a potem w Moskwie i Pakistanie. Po upadku talibów w 2001 r. w kolejnych rządach afgańskich zajmował stanowiska ministra-reformatora służb specjalnych i ministra spraw wewnętrznych. Dekadę temu tworzył ruch polityczny, który na manifestacji w Kabulu w 2011 r. zebrał kilkadziesiąt tysięcy osób. Islamiści kilkakrotnie próbowali go zabić, ostatni raz we wrześniu 2020 r.