Tydzień temu podczas błyskawicznej wizyty w Waszyngtonie Andrzej Duda próbował przekonać Donalda Trumpa do pozostawienia sił amerykańskich w Europie, utrzymania mocnych więzi transatlantyckich. Na razie nic z tego nie wyszło. W nocy z wtorku na środę (czasu warszawskiego) prezydent zatwierdził propozycję Pentagonu ograniczenia o przeszło jedną czwartą kontyngentu USA w Niemczech, choć opakowaną w pojednawcze uzasadnienie.
– Propozycja, która została zatwierdzona, nie tylko wypełnia polecenia prezydenta, ale także wzmacnia siłę odstraszania przeciw Rosji, pomaga NATO, uspokaja sojuszników, poprawia strategiczną elastyczność Stanów, w szczególności dowództwa sił amerykańskich na Europę, a także bierze pod uwagę obawy naszych wojskowych i ich rodzin – oświadczył rzecznik Departamentu Obrony Jonathan Hoffman.
Niestety, na razie fakty tego nie potwierdzają. Decyzja nie została skonsultowana ani z Kongresem, ani z sojusznikami z NATO. Zaledwie kilka godzin przed jej ogłoszeniem sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg mówił: „nie zapadły żadne decyzje co do kalendarza i sposobu przeprowadzenia tej operacji”.
Walka o władzę
O ile jednak dla Białego Domu samo ograniczenie wojsk w Niemieczech wydaje się przesądzone, o tyle już tak nie jest z ich dalszym losem. Jak podają źródła w Pentagonie cytowane przez periodyk „Military Times”, w szczególności nie wiadomo, czy i jak duża część wycofanych z Niemiec oddziałów trafi do innych państw europejskich, w tym do Polski. Już rok temu Trump uzgodnił z Dudą, że liczba żołnierzy przebywających rotacyjnie nad Wisłą wzrośnie o tysiąc. Do tej pory się to jednak nie stało.
Propozycja decyzji została przedłożona prezydentowi przez sekretarza obrony Marka Espera i dowódcę połączonych szefów sztabów gen. Marka Milleya. Obaj w ostatnim czasie mocno się sprzeciwiali prezydentowi. Esper nie zgodził się na propozycję Białego Domu wyprowadzenia na ulice amerykańskich miast wojska, aby spacyfikować antyrasistowskie manifestacje. Milley oświadczył z kolei, że żałuje, iż znalazł się u boku prezydenta, gdy ten odwiedził spalony przez protestujących kościół Świętego Jana w centrum Waszyngtonu. Spór objął też kwestie symboliczne, jak sprzeciw Trumpa wobec zmiany nazw jednostek wojskowych (Fort Bragg, Fort Robert E. Lee) związanych z Konfederacją. Przede wszystkim jednak, jak podaje m.in. CNN, Esper stawiał zdecydowany opór co do wycofania wojsk USA z Niemiec. Choć prezydent umyślnie nie poinformował o swoich planach Merkel, szef Pentagonu mimo pandemii poleciał pod koniec czerwca do Brukseli, aby podzielić się tym projektem ze Stoltenbergiem i, szerzej, sojusznikami. Jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej”, 24 czerwca Esper nie wziął udziału w spotkaniu w wąskim gronie Dudy i Trumpa w Gabinecie Owalnym, choć później dołączył do rozmów plenarnych. Zdaniem znawców amerykańskiej polityki to mocny znak dystansowania się ministra od polityki prezydenta.