Włosi z napięciem czekali w niedzielny wieczór na wyniki wyborów regionalnych w Emilii-Romanii, jednej z najbogatszych prowincji kraju. Po raz pierwszy od drugiej wojny światowej umiarkowana lewica, której obecnym ucieleśnieniem jest Partia Demokratyczna (PD), może stracić tu władzę na rzecz ugrupowania twardej prawicy – Ligi. Gdyby tak się stało, presja na rzecz przedterminowych wyborów na szczeblu krajowym byłaby niezwykle trudna do powstrzymania. Tym bardziej że ugrupowanie Mattea Salviniego tego samego dnia było właściwie pewne zwycięstwa w innym regionie kraju, Kalabrii – do tej pory tradycyjnym bastionie populistycznego, radykalnego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S).
Salvini liczył na wybory już we wrześniu, gdy niespodziewanie wycofał się z koalicji właśnie z M5S. To okazało się jednym z jego nielicznych błędów politycznych: aby uratować władzę, radykalna lewica w krótkim czasie zawiązała sojusz w parlamencie z ugrupowaniem, na którym do tej pory wieszała psy: Partią Demokratyczną. Premierem pozostał Giuseppe Conte, do 2018 r. mało znany profesor Uniwersytetu Florenckiego.
Ten niespodziewany układ trzęsie się w posadach. W środę do dymisji podał się lider M5S Luigi di Maio. Zmusili go do tego działacze partii na widok dramatycznego załamania notowań partii. W ostatnich wyborach parlamentarnych w marcu 2018 r. Ruch Pięciu Gwiazd otrzymał 33 proc. głosów, najwięcej ze wszystkich partii Włoch. Dzisiaj poparcie dla niego deklaruje ledwie 15 proc. Włochów. Ponieważ PD, która jeszcze pięć lat miała 40 proc. poparcia, dziś może liczyć tylko na 19 proc. głosów, przedterminowe wybory musiałyby oznaczać tryumfalny powrót prawicy do władzy.
Dziś niekwestionowanym liderem tej ostatniej rodziny politycznej jest już jednak nie Silvio Berlusconi, ale Salvini. Liga może liczyć na 33–34 proc. głosów, co w koalicji w umiarkowaną Forza Italia (8 proc.) i również łapiącym wiatr w żagle skrajnie prawicowym ugrupowaniem Bracia Włosi (11 proc.) zapewnia jej większość w parlamencie.
Włosi w ekspresowym tempie zmieniają preferencje polityczne, bo od czterech dekad nikt nie jest w stanie przełamać marazmu gospodarczego kraju. Realny dochód na mieszkańca jest dziś o 15 proc. mniejszy niż w 1991 r., poziom bezrobocia (szczególnie wśród młodych) jest najwyższy w Unii po Grecji i Hiszpanii, a dług w stosunku do PKB nie ma sobie równych poza Grecją. W 2019 r.wzrost gospodarczy wyniósł ledwie 0,6 proc. To tak zły wynik, że różnica poziomu życia między Polską (33 tys. USD w 2018 r. z uwzględnieniem realnej mocy nabywczej złotego) a Włochami (39 tys. USD) coraz bardziej się zaciera. Jednym z symboli niemocy lewicowego rządu jest los największej w kraju huty w Taranto w Puglii, którą chce zamknąć ArcelorMittal. Oznaczałoby to nie tylko zwolnienie 10,5 tys. pracowników, ale także osłabienie potencjału gospodarczego kraju o 1,4 proc. PKB.