Tym razem chodzi o amerykańską ustawę 447 (Justice for Uncompensated Survivors Today, w skrócie JUST) dotyczącą zadośćuczynienia dla ocalałych z Holokaustu. A ściślej o szykowaną na nią kontrakcję ze strony polskich władz, czyli jakieś prawne anty-447. Niestety, zachowania przedstawicieli rządu przypominają te sprzed ponad roku, gdy kryzys związany z IPN-owską ustawą, która w naiwnym założeniu miała powstrzymać kłamstwa o „polskich obozach śmierci", nakręcał się z dnia na dzień, szkodząc naszemu krajowi, a politycy w patriotycznym uniesieniu dolewali tylko oliwy do ognia.
Teraz też premier Mateusz Morawiecki unosi się patriotycznie, mówi o Polakach jako największych ofiarach II wojny i absolutnie wyklucza wypłacanie przez Polskę jakichkolwiek rekompensat. Chodzi o mienie bezspadkowe, czyli to, które należało do Żydów zgładzonych totalnie – całymi rodzinami. Premier i inni politycy PiS łatwo dali się wciągnąć do walki o skrajny i antysemicki elektorat z nowym graczem na prawicy – Konfederacją, i nieco starszym – Kukiz'15. Skoro tamci krzyczą, że nie pozwolą, by Żydzi wymusili na nas miliardy i wykończyli polską gospodarkę, to PiS chce pokazać wyborcom doszukującym się antypolskiego spisku z Ameryki, że znajdzie prawny sposób na ustawę 447.
Jest to działanie nie tylko nieuzasadnione, bo z ustawy 447 nie wynika, że Waszyngton będzie się zajmował wymuszaniem miliardów dolarów (ustawa w ogóle nie rozstrzyga skali i formy zadośćuczynienia, może być więc symboliczne), ale i groźne dla strategicznych interesów Polski, jej bezpieczeństwa. Amerykański JUST Act w odniesieniu do mienia bezspadkowego mówi przede wszystkim o potrzebach ocalonych z Holokaustu i szerzeniu wiedzy o Zagładzie. Wsparcie nielicznych już ocalonych jest moralnie piękne, a finansowo niezauważalne. W edukacyjnym wymiarze zmieszczą się renowacje żydowskich cmentarzy, specjalne lekcje i wykłady, spotkania, badania naukowe, pisanie i wydawanie książek. Sporo się w tych sprawach dzieje, choćby odnawianie Cmentarza Żydowskiego przy Okopowej w Warszawie, na które budżet państwa przeznaczył 100 mln zł. Powinno się dziać jeszcze więcej, przynosząc przy okazji korzyść Polsce. Trudno zrozumieć, dlaczego polskie władze nie nagłaśniają pozytywnych działań, lecz ulegają histerii w sprawie ustawy 447.
I tu przechodzimy do tego, dlaczego jest to tak groźne. W świat idzie podobny przekaz jak przed przeszło rokiem – Polska znowu coś kombinuje w sprawach Holokaustu. Dzieje się to dokładnie w momencie, gdy ważą się losy zwiększenia amerykańskiej obecności militarnej w Polsce. I wizyty Donalda Trumpa 1 września. Amerykanie dają wyraźnie znać: wznoszeniu Fortu Trump Polska może przeszkodzić sama jakąś nową ustawą o IPN.
Politycy PiS najwyraźniej postanowili wysadzić Fort Trump, walcząc z nacjonalistyczną Konfederacją o 1 czy 2 proc. głosów w wyborach na jesieni. Zapewne więcej by zyskali, gdyby na uroczystościach z okazji 80. rocznicy wybuchu wojny pojawił się prezydent USA, a wraz z nim dziesiątki innych przywódców, co ostatecznie – parę tygodni przed wyborami – pogrzebałoby opowieść o izolacji międzynarodowej kraju wywołanej przez partię Kaczyńskiego.