Ostatnio sporo się mówi o dyskryminacji osób o innej orientacji seksualnej. Czy rzeczywiście to taki problem? Czy można zauważyć wzrost liczby przestępstw z nienawiści skierowanych do tych osób?
prof. Teresa Gardocka, prawnik, dziekan Wydziału Prawa na Uniwersytecie SWPS: Tak, rośnie ona od lat. Chociaż na pewno znaczna część nie jest zgłaszana, bo większość poszkodowanych takich skarg nie składa, tylko macha ręką. Gdyby chcieli pozywać kogoś, kto krzyczy za nimi „ty cioto", musieliby to robić chyba co tydzień. A zgłoszenie jest trudne, bo dotyka spraw wrażliwych. I dlatego to powinno być ścigane przez prokuratora.
Czytaj także: Pierwsza w Polsce specjalistyczna kancelaria LGBT
A nie jest?
W kodeksie karnym są dwa istotne przepisy. Jeden z nich to zniewaga, drugi – przestępstwo nawoływania do nienawiści. Zniewaga co do zasady jest przestępstwem prywatnoskargowym. Przez prokuratora jest ścigane tylko, gdy do zniewagi dojdzie ze względu na narodowość, rasę, wyznanie i bezwyznaniowość. Taki zapis znalazł się w 1945 r. w małym kodeksie karnym i od tamtej pory przepisywany jest do wszystkich kodeksów. A przecież czasy się zmieniły. Już nikt nie jest szykanowany z powodu bezwyznaniowości. Zapis dotyczący bezwyznaniowości wziął się stąd, że przyszło Wojsko Polskie ze wschodu, które miało narzuconą bezwyznaniowość i miała się ona przenieść na całe Wojsko Polskie. I dokuczano z tego powodu. Teraz te przepisy trzeba zmienić, dodać właśnie nieheteronormatywność, bo takie problemy mamy dziś.