Tak mówili uczestnicy poświęconej tym kwestiom debaty w siedzibie „Rzeczpospolitej", reprezentujący sądownictwo, generalnego inspektora ochrony danych osobowych oraz organizacje pozarządowe. Zaproszenia do debaty nie przyjął minister koordynator służb specjalnych – autor projektu ustawy o jawności życia publicznego, która zakłada, że kilkaset tysięcy osób złoży oświadczenia majątkowe. Na mocy ustawy ujawnią w nich stan posiadania swój i małżonków.
Formularz oświadczenia ma być jednolity dla wszystkich zobowiązanych – dziś obowiązuje kilkanaście różnych wzorów. Oświadczenia mają być jawne i obrazować stan majątkowy zobowiązanego, osiągnięte dochody z różnego typu działalności czy posiadanych akcji.
Zakłada się, że utajnianie oświadczeń będzie wyjątkiem, ale wciąż nie wiadomo, jak szeroki ma być zakres tego wyjątku. Oświadczenia będzie badać Centralne Biuro Antykorupcyjne. Za jego niezłożenie lub podanie nieprawdy grozić ma kara pozbawienia wolności. Szef CBA ma też uzyskać dodatkowe uprawnienie – do zażądania złożenia oświadczenia majątkowego na konkretny dzień – tak by można było je porównać z oświadczeniem poprzednim lub robić zestawienia rok do roku.
Trwa dyskusja nad celowością tej „powszechnej lustracji majątkowej" – jak to określa rzecznik praw obywatelskich i tym, gdzie przebiega granica między konieczną w demokracji jawnością życia osób publicznych a niezbywalnym prawem do prywatności, która przysługuje także im – choć w mniejszym zakresie niż zwykłym obywatelom. Nie wiadomo, jaki kształt przyjmą oświadczenia i cała ustawa o jawności życia publicznego. Prace nad nią trwają od jesieni zeszłego roku. Można mówić o pewnym opóźnieniu prac – w zestawieniu z deklaracjami składanymi wtedy przez ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, który mówił, że już w tym roku oświadczenia będą składane według nowych zasad i na nowym druku. Projekt ustawy pozostaje wciąż na etapie uzgodnień publicznych, po których powinien trafić na posiedzenie Komitetu Stałego Rady Ministrów, a potem na posiedzenie rządu i do parlamentu.
Oświadczenia mogłyby mieć formę elektroniczną, co pozwalałoby je ze sobą porównywać i zestawiać z innymi danymi – np. datą wydania jakiejś decyzji o konsekwencjach finansowych.