Ostatnie dane z polskiej gospodarki wydają się optymistyczne. Zaskoczyła dynamika sprzedaży detalicznej w styczniu (+4,8 proc. r./r.), odbiła produkcja budowlana (+4,3 proc. r./r. w styczniu, też powyżej prognoz), a w lutym PMI dla polskiego przemysłu urósł do 50,6 pkt, najwyżej od prawie trzech lat. To już czas na rewizję w górę prognoz na ten rok?
Rzeczywiście, te dane sugerują lekkie ryzyko w górę dla naszej prognozy wzrostu PKB w 2025 r., czyli 3,5 proc. Wyższy od naszych oczekiwań był też odczyt PKB za czwarty kwartał (3,2 proc. r./r. – red.), więc punkt startowy na 2025 r. wyglądał lepiej: przede wszystkim ze względu na inwestycje, ale też konsumpcję.
Do danych o PMI należy podchodzić z ostrożnością. One są istotne, ale nie zawsze pokrywają się z "twardymi" danymi o produkcji przemysłowej. Niemniej struktura PMI wysyła optymistyczne sygnały, zwłaszcza w zakresie zamówień krajowych.
To, co wzbudziło nasze największe zdziwienie, to bardzo dobre dane o styczniowej sprzedaży detalicznej, w szczególności o sprzedaży dóbr trwałego użytku: mebli i sprzętu RTV/AGD [+13,6 proc. r./r. w cenach stałych – red.]. Tam od długiego czasu utrzymywała się ujemna dynamika. Wprawdzie się poprawiała, ale taki skok z miesiąca na miesiąc trudno wytłumaczyć.
Macie jakieś hipotezy?
Jedna z nich jest taka, że wchodzimy w okres, w którym cykl życia produktów nabywanych w okresie pandemii – gdy popyt był wzmożony – kończy się. Może początek roku jest takim momentem, w którym podejmujemy decyzję o wymianie sprzętu. Druga hipoteza jest taka, że gospodarstwa domowe uznały, że proces odbudowywania aktywów finansowych, widoczny w 2024 r., nie musi być już tak intensywny, i można zwiększyć skłonność do konsumpcji. Nowy rok też mógł być takim impulsem.
Czytaj więcej
Jeśli Polacy wydają dużo mniej na konsumpcję, to na co przeznaczają znacząco więcej pieniędzy? Dynamicznie rosną inwestycje w obligacje skarbowe czy fundusze inwestycyjne. Chcemy mieć przy sobie nieco więcej gotówki, być może więcej inwestujemy w samochody czy domy...