W najbliższych dniach Komisja Europejska ogłosi projekty dwóch unijnych ustaw ważnych dla cyfrowego świata. To kodeks usług cyfrowych (Digital Services Act – DSA), który ujednolica procedury usuwania z sieci nielegalnych treści, oraz – w tym samym pakiecie – akt o rynku cyfrowym (Digital Market Act – DMA), który ma wyrównywać szanse na rynku między korzystającymi z dominującej pozycji a mniejszymi graczami – m.in. poprzez ujawnienie stosowanych przez gigantów, nazywanych strażnikami dostępu (ang. gatekeepers) algorytmów z internetowych wyszukiwarek.
Według komisarza ds. rynku wewnętrznego Thierry'ego Bretona UE nie zawaha się nawet przed karami czy nakazami podziału europejskich oddziałów Facebooka czy Google'a, by egzekwować przestrzeganie nowego prawa.
Czytaj także: TSUE: postępowanie w sprawie ochrony praw autorskich w internecie
Propozycja nowego prawa (to wstępny etap, po KE muszą je zaakceptować jeszcze Rada i Parlament Europejski, gdzie wiele może się zmienić) jest nie w smak gigantom, których będzie kosztować utworzenie procedur i szerszej moderacji treści. Szefowa komisji Ursula von der Leyen mówi jednak jasno: jeśli coś jest nielegalne offline, musi być też uznane za takie w formie online. DSA i DMA mają poprawić konkurencyjność podmiotów z UE wobec tych spoza Wspólnoty.
Wydawcy mają obawy
Komisyjny projekt DMA i DSA zakłada obowiązek pełnej harmonizacji prawa krajowego z unijnym. Budzi to obawy wydawców mediów zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. Pełna harmonizacja oznacza brak swobody poszczególnych państw członkowskich we wprowadzaniu czy utrzymywaniu już obowiązujących przepisów. DMA może wprowadzić całkowicie niewystarczające i nieadekwatne, a nade wszystko nieskuteczne i nieefektywne przepisy obowiązujące w całej UE. Wtedy regulacja – zamiast przynieść oczekiwaną poprawę na rynku – będzie miała negatywny wpływ – obawia się Izba Wydawców Prasy.