Węgierski reżyser jest założycielem zespołu Krétakör Színház i należy do europejskiej czołówki. Wystawiał w Schaubühne w Berlinie, Piccolo Teatro w Mediolanie i wiedeńskim Burgtheater. W 2009 r. otrzymał „teatralnego Oscara” – Europejską Nagrodę Teatralną. W Powszechnym pokazał „Losera” i wyreżyserował „Upadanie”.
W „Dobrobycie” młoda para otrzymuje zaproszenie na weekendowy pobyt w ekskluzywnym spa. Hotel przypomina zhierarchizowany system, który prowokuje fundamentalne życiowe postawy.
– Nieustannie interesuje mnie to, co wpływa na decyzje ludzi – powiedział Schilling przed premierą. – Zacząłem krytykować władzę na Węgrzech, ale doszedłem do wniosku, że być może to pułapka. Zajmujemy się na scenie polityką i wytwarza się dystans między ludźmi a ośrodkami politycznymi. Oczywiście, możemy zadawać krytyczne pytania. Ale jak poruszyć publiczność, gdy krytykujemy polityków i piętnujemy zło, które nas nie dotyczy? Uważamy, że ludzie są dobrzy, bo popierają krytyczne sztuki o złych politykach. To komfortowa sytuacja. Musimy zobaczyć siebie w lustrze. Zmiana może wyjść nie od polityków, a od nas.
„Dobrobyt” pokazuje codzienne sytuacje, w których podejmujemy złe decyzje.
– Jeśli widzowie zidentyfikują się w podobnych sytuacjach, przemyślą sprawę i stawią czoła złym wyborom, pojawi się nadzieja. Nie będzie jej, gdy będą zrzucać odpowiedzialność za wszystko na rządy, kościoły, korporacje. Wtedy poczują, że nie mogą zmienić nic.