IBRiS przypomina w pytaniu zadanym respondentom, że w tym roku obchodzimy 30. rocznicę częściowo wolnych wyborów do Sejmu, i pyta, czy obchody tej rocznicy powinny być zorganizowane przez rząd. Zdaniem ponad połowy badanych (50,3 proc.) – tak. Niespełna 37 proc. badanych nie widzi konieczności angażowania rządu w obchody okrągłej rocznicy, a prawie 13 proc. nie ma na ten temat zdania. Co oznaczają te wyniki?
– To znaczy, że data 4 czerwca jest wciąż ważna. Wbrew temu, co się u nas często mówi, ludzie chcą pamiętać o tym pierwszym kroku do wolności – analizuje prof. Andrzej Rychard, dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. – Wiedzą, że dzięki temu, co się wtedy stało, przez następne lata mogli się tym krokiem cieszyć.

Największe poparcie dla pomysłu, by to rząd zorganizował obchody 30. rocznicy, wyrażają najmłodsi i najstarsi respondenci. W grupie 18–29 lat 56 proc. tak uważa, a w grupie „ponad 70" – 59 proc. Najsłabsze wsparcie dla idei angażowania rządu w tę rocznicę występuje wśród 30-latków – 37 proc. Dlaczego? – Widać wyraźnie zróżnicowanie wiekowe, choć do przekrojów w grupie ok. 1000-osobowej podchodzić należy ostrożnie – wyjaśnia prof. Rychard. – Prawdopodobnie młodzi się interesują tą rocznicą, bo uczyli się na temat tamtych wydarzeń w szkole na historii, natomiast najstarsi dobrze pamiętają tamte dni, mają osobiste doświadczenia, jako w pełni dojrzali ludzie. Pamiętają też dobrze miniony system – mówi socjolog. Dodaje, że ci, którzy wtedy, w 1989 roku, byli bardzo młodzi, jako małe dzieci lub młodsze nastolatki, nie postrzegają tej rocznicy ani jako historii, ani jako własnego doświadczenia. – Może trzeba było to świadomie przeżyć albo się o tym uczyć w szkole na lekcji, by docenić znaczenie tamtych wyborów – podsumowuje profesor.