Kilka dni temu pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf zasugerowała, że SN może się uporać z wdrożeniem wyroku TSUE do świąt, ale Michał Laskowski, sędzia Izby Karnej i jednocześnie rzecznik SN, powiedział „Rz", że pewne jest tylko to, iż prezes miała na myśli święta Bożego Narodzenia.
Z naszych ustaleń wynika, że sędziowie Izby Pracy SN, którzy skierowali pytania prejudycjalne do Luksemburga, studiują werdykt TSUE. Nie wiadomo, kiedy i na jakim szczeblu SN zapadną decyzje o jego wdrożeniu Jedno jest pewne: nie będzie to szybko.
Decyzję prezesa Zawistowskiego krytycznie ocenia Barbara Piwnik, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie. – Od lat określam się rzemieślnikiem prawa i niezależnie, jaką rangę ma oświadczenie prezesa Izby Cywilnej SN, powinno być wskazane, na jakiej podstawie prawnej go wydał. W żadnym wypadku nie można się zgodzić, że wyrok TSUE daje podstawę do usunięcia sędziego od sędziowskich obowiązków, na dodatek nie przez sąd orzekający, ale prezesa pełniącego funkcję administracyjną. Tym bardziej że adresatem wyroku TSUE są konkretne składy pytające, a pytania dotyczyły Izby Dyscyplinarnej SN, a nie Cywilnej.
– Podzielam pogląd, że po wyroku TSUE powstaje bardzo poważne ryzyko powstania chaosu prawnego ze szkodą dla obywateli. Wyrok TSUE jest wyrokiem interpretacyjnym, stąd każdy sędzia musi się z nim zmierzyć, jeżeli uzna, że ma on znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy, którą rozpatruje. Wyroki interpretacyjne TSUE nie są niczym nowym w Unii Europejskiej. W tej sytuacji najskuteczniejszym lekiem byłaby interwencja ustawodawcy – ocenia prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
OPINIA
Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej SN