Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał Marka P. za podżeganie do zabójstwa prokuratora Dariusza Barskiego, który blisko dwie dekady temu oskarżył go w sprawie gangu dokonującego zabójstw i rozbojów z bronią w ręku na biznesmenach. Skazany poprzysiągł mu zemstę i do wykonania planu chciał wciągnąć pierwszoligowego łódzkiego gangstera. „Rzeczpospolita" dotarła do szczegółów tej nietuzinkowej sprawy, która mogłaby posłużyć jako scenariusz do sensacyjnego filmu.
Obsesja gangstera
O szykowanej przez Marka P. zemście na Dariuszu Barskim zawiadomił prokuraturę w 2017 r. adwokat Witold B., którego P. wynajął, by go wyciągnął z więzienia. Gdy okazało się to nierealne, bo Marek P. odsiadywał wyrok za ciężkie przestępstwa, zażądał, by mecenas przekupił sędziego łapówką w wysokości 20 tys. zł i tak „kupił" mu wolność. Kiedy adwokat się nie zgodził, P. zaczął go nękać i grozić mu śmiercią. Przerażony mecenas zapytał o Marka P. innego swojego klienta – Wojciecha S., a ten nieoczekiwanie wypalił, że P. „planował napad i zabójstwo prokuratora Dariusza Barskiego".
Ruszyło śledztwo, które przejął dolnośląski wydział ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej, prowadziło je Centralne Biuro Śledcze Policji. Na telefon, z którego zza więziennych murów Marek P. dzwonił do rodziny i znajomych, założono podsłuchy, przesłuchano Wojciecha S. Wtedy na jaw wyszły zaskakujące fakty.
Wojciech S. należał do tzw. zbrojnego ramienia łódzkiej ośmiornicy (był skazany za głośne zabójstwo „Grubego Irka"). Jesienią 2014 r. los zetknął go z Markiem P. – trafili do jednej celi aresztu w Piotrkowie Trybunalskim. Znaleźli wspólny język, obaj mieli na koncie poważne przestępstwa, m.in. zabójstwa. „Mieliśmy sporo główek" – żartowali.
To podczas odsiadki Marek P. zdradził kompanowi „spod celi" swój plan zgładzenia prokuratora Barskiego.