Określenie „populizm" jest często nadużywane, by pognębić politycznych przeciwników. Przodują w tym liberałowie, przystawiając pieczęć populizmu na programach socjalnych i wszelkich projektach korekty neoliberalnego kapitalizmu. Dziś – po kryzysie roku 2008 – są nieco onieśmieleni, ale wyznacznikiem ich tożsamości pozostaje „TINA" – There is not alternative. Tymczasem, jeżeli populizm zdefiniować jako program ewidentnie nierealizowalny (i/lub którego realizacja niesie istotne negatywne następstwa) i głoszony dla zyskania wyborczego poparcia, to może on być zarówno „socjalny", jak i wolnorynkowy. Taką tożsamość miał populistyczny postulat PO ustanowienia podatków według formuły 3 x 15 (VAT, PIT, CIT). Jego realizacja (wobec licznych zobowiązań państwa, których ograniczenia nie przewidywano) musiałaby prowadzić do eksplozji deficytu budżetowego. Musiałaby również generować duży przyrost nierówności. Ten program miał jednak urok dla części wyborców nieświadomych jego następstw, a liderzy PO nigdy chyba nie przewidywali, że będzie on realizowany. To populizm cyniczny, ale pozbawiony (w sferze gospodarczej) realnych następstw.