- W listopadzie, inaczej niż wiosną, funkcjonowały żłobki i przedszkola. Na statystyce zatrudnienia nie odbił się więc znacząco brak pracowników na urlopach opiekuńczych. A niektóre z firm zatrudniały dodatkowych pracowników w miejsce, tych którzy byli na kwarantannie czy zwolnieniu opiekuńczym lub zdrowotnym. Na to wskazywały szczegóły ankiety, na której opiera się wskaźnik PMI – tłumaczy Maciej Zdrolik, ekonomista z mBanku.
Jak dodaje, zaskakująca odporność rynku pracy na drugą falę epidemii COVID-19 może też być podyktowana tym, że niektóre firmy już w wiosną zoptymalizowały zatrudnienie. Inne przed zwolnieniami mogły powstrzymywać warunki otrzymanej pomocy z PFR (zwolnienia pracowników oznaczałyby konieczność zwrotu części subwencji począwszy od połowy przyszłego roku).- Zakres restrykcji w listopadzie również był mniejszy niż wiosną. Dostępne były niektóre usługi, np. fryzjerzy, a część branż zamiast się zamykać przystosowała się do funkcjonowania w nowych warunkach. Przeszkody w funkcjonowaniu przemysłu również były istotnie niższe – zaznacza Zdrolik.
Część analityków zwraca uwagę na to, że brak wyraźnego wpływu drugiej fali epidemii Covid-19 i związanych z nią restrykcji na zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw nie oznacza braku wpływu na cały rynek pracy. Konsekwencje ograniczeń w działalności niektórych branż mogą być odczuwalne głównie dla pracowników mniejszych firm, nie zaliczanych przez GUS do sektora przedsiębiorstw, a także osób samozatrudnionych.
O stabilnej sytuacji na rynku pracy zdaje się jednak świadczyć także to, że w listopadzie przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 4,9 proc. rok do roku, po 4,7 proc. w październiku. Nie licząc września, gdy przeciętne płace wzrosły o 5,6 proc. rok do roku, listopad był pod tym względem najlepszy od marca. Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie spodziewali się, że wzrost wynagrodzeń wyhamował do 4,5 proc. rok do roku.
Wypadkową zmian zatrudnienia i wynagrodzeń była stabilizacja wzrostu funduszu płac, stanowiącego przybliżoną miarę dochodów wszystkich pracujących w sektorze przedsiębiorstw. W listopadzie fundusz ten zwiększył się w ujęciu nominalnym o 3,6 proc. rok do roku, tak jak w październiku. W ujęciu realnym, czyli po korekcie o wpływ zmian cen, zwiększył się o 0,6 proc. rok do roku, po zwyżce o 0,5 proc. miesiąc wcześniej. W związku z tym, że w grudniu i kolejnych miesiącach inflacja powinna nadal maleć, ekonomiści spodziewają się, że realna dynamika funduszu płac jeszcze wzrośnie.
- Ograniczenie możliwości spędzania ferii zimowych na pewno wpłynie na sektor związany z gastronomią oraz zakwaterowaniem. Zagrożeniem dla przemysłu, do tej pory odpornego na drugą falę koronawirusa, jest wprowadzony w Niemczech twardy lockdown oraz zwiększenie obostrzeń epidemicznych u innych głównych partnerów handlowych Polski. Z drugiej strony perspektywa wprowadzenia na rynek szczepionki może zachęcać firmy do „chomikowania” pracowników w nadziei na nie tak odległe już wznowienie działalności na normalnych warunkach – ocenił Kamił Łuczkowski, ekonomista z banku Pekao. - Dotychczasowe doświadczenia pozwalają zakładać, że do momentu poprawy sytuacji epidemicznej nie zauważymy już wyraźnego pogorszenia się sytuacji na krajowym rynku pracy. Z kolei od marca będziemy obserwować podwyższone dynamiki zatrudnienia ze względu na obniżoną bazę z 2020 r. – dodał.