Cały grunt zajęty na elektrownie słoneczne nie musi być obłożony słonym podatkiem od nieruchomości wykorzystywanych w celach biznesowych. Częściowo może to być podatek rolny – znacznie niższy. Jeżeli panele produkujące prąd będą tak rozstawione, by między nimi można było uprawiać ziemię.
Czym jest zajęcie
Takie rozwiązanie wynika z decyzji wójta Gminy Zgorzelec na Dolnym Śląsku, do której dotarła „Rzeczpospolita". Adresatem był rolnik, który wydzierżawił swój grunt jednemu z przedsiębiorstw produkujących „zieloną energię", należących do Zgorzeleckiego Klastru Rozwoju Odnawialnych Źródeł Energii i Efektywności Energetycznej. To porozumienie wielu firm budujących farmy fotowoltaiczne.
Czytaj także: Podatek rolny: każdy ma płacić za siebie
W uzasadnieniu decyzji zwrócono uwagę na treść art. 1 ustawy o podatku rolnym. Przewiduje on, że podatkowi temu podlegają użytki rolne z wyłączeniem zajętych na pozarolniczą działalność gospodarczą. Owo „zajęcie" zinterpretowano jako stan faktyczny, który wyklucza prowadzenie na danym gruncie działalności leśnej lub rolniczej. Tutaj urządzenia elektrowni słonecznej zajęły tylko ok. 4,5 ha z całej powierzchni 7,6 ha gospodarstwa. Umieszczono je tak, że między nimi można swobodnie uprawiać rośliny albo zostawić ten grunt jako łąkę dla wypasu zwierząt. Wójt uznał więc, że doszło tylko do częściowego zajęcia, „rolna" część gruntu wciąż jest opodatkowana podatkiem rolnym, a tam, gdzie stoją panele fotowoltaiczne, podatkiem od nieruchomości wykorzystywanych w biznesie. Taką korzystną decyzję ws. wymiaru podatku za 2018 r. uzyskano w wyniku uchylenia pierwotnej decyzji przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze.
Korzyść z takiego rozwiązania może być ogromna. Gdy grunt ma charakter użytków rolnych, podlega podatkowi rolnemu. Oblicza się go na podstawie różnych czynników, głównie klasy gleby i ceny skupu żyta.