Jerzy Haszczyński: Wybory do niemieckiego Bundestagu. O co toczy się gra?

Po raz pierwszy w niemieckich wyborach takiego samego faworyta mają USA i Rosja. Skrajnie prawicowa AfD nie zostanie jednak dopuszczona do władzy. Ale jej hasła będą wpływały na politykę nie tylko Niemiec.

Publikacja: 23.02.2025 13:58

Jerzy Haszczyński: Wybory do niemieckiego Bundestagu. O co toczy się gra?

Foto: REUTERS/Angelika Warmuth

Najważniejsze gospodarczo i politycznie państwo Unii Europejskiej głosuje w momencie kryzysu ekonomicznego, na który nałożył się globalny wstrząs związany z dojściem do władzy w Stanach Zjednoczonych Donalda Trumpa. 

Z tego drugiego powodu temat warunków zakończenia wojny na Ukrainie stał się nagle pierwszoplanowy. Niektórzy liderzy mainstreamowych partii niemieckich chcieliby stanąć na czele Europy w starciu z prorosyjskimi tendencjami nowej amerykańskiej administracji. Ale zanim wyłoni się nowa koalicja w Berlinie – co potrwa zapewne wiele tygodni – Donald Trump może być już po zawarciu porozumienia z Władimirem Putinem.

Co sprzyja w wyborach do Bundestagu skrajnie prawicowej AfD

Główny od miesięcy temat - imigracja, nie tylko nielegalna - nie zniknął. Zapewne nadal odgrywa duże znaczenie w podejmowaniu decyzji przez niemieckich wyborców (wielu, nawet jedna trzecia, do ostatniego sondażu nie miała wyrobionej opinii).

Czytaj więcej

AfD o sobie przed wyborami. „Ludzie mówią tak ostro o imigrantach, że musimy ich hamować”

Tuż przed wyborami, w sobotę, uchodźca z Syrii zaatakował hiszpańskiego turystę pod pomnikiem Holokaustu w Berlinie, szybko okazało się, że kierował się „motywami religijnymi”. To kolejny w ostatnich miesiącach atak dokonany przez cudzoziemca z kraju muzułmańskiego, poprzednie doprowadziły do zaostrzenia retoryki antyimigranckiej przez większość partii niemieckich. A najbardziej konsekwentna w walce z nielegalną imigracją od dawna jest AfD, zamachy działają więc - jak by to cynicznie nie brzmiało - na jej korzyść.

Ta skrajnie prawicowa, antymuzułmańska, nacjonalistyczna i prorosyjska partia od dawna zajmowała drugie miejsce w sondażach, w ostatnich miała 21-proc. poparcie (dwa razy więcej niż w wyborach do Bundestagu w 2021 roku), ustępowała tylko chadeckiej CDU/CSU (29,5-30 proc.).

W poparcie AfD zaangażowali się Amerykanie, w tym wiceprezydent J. D. Vance, a w szczególności Elon Musk, który głosi, że tylko ta partia może uratować Niemcy. Pojawił się na ekranie podczas największego wiecu wyborczego w Halle i wziął udział w miłej półtoragodzinnej rozmowie z kandydatką na kanclerza Alice Weidel. AfD jest też faworytem Moskwy, choć ona tak tego nie manifestuje, jak ludzie Trumpa.

Po raz pierwszy Moskwa i Waszyngton mają takiego samego ulubieńca w RFN. 

Czytaj więcej

Stanisław Stasiura: Wybory w Niemczech – kto naprawi niemiecką maszynę?

AfD nadal otoczona kordonem sanitarnym. Z nią nikt nie chce współrządzić w Berlinie

O 18:00 po zamknięciu lokali wyborczych, poznamy exit polle. Liczne sondaże przeprowadzone w lutym sugerują, że do Bundestagu wejdzie od pięciu do siedmiu partii, ale z wypowiedzi polityków wynika, że o tworzeniu nowego rządu mogą myśleć tylko trzy - najsilniejsza obecnie partia opozycyjna chadecka CDU z bawarską siostrą CSU oraz dwa ugrupowania rządu Olafa Scholza: socjaldemokratyczna SPD i lewicowi ekologowie Zieloni. 

AfD, mimo wysokich notowań, nie znajdzie się w rządzie. Mainstreamowe, tradycyjne partie nadal ją izolują, wciąż jest otoczona kordonem sanitarnym. Zapewnił o tym lider CDU, najpoważniejszy kandydat na nowego kanclerza Friedrich Merz, choć pod koniec stycznia skorzystał z poparcia AfD w Bundestagu w czasie głosowania swoich radykalnych, antyimigracyjnych planów. Te zapewnienia należy traktować poważnie, po tych wyborach izolacja AfD się utrzyma. 

AfD jest absolutnie nie do zaakceptowania przez Zielonych i SPD. 

Ile partii znajdzie się w nowym Bundestagu. Jakie są możliwe koalicje w Berlinie?

W Bundestagu zapewne utrzyma się jeszcze piąta partia - postkomunistyczna Die Linke (Lewica), która w ostatnich sondażach miała poparcie znacznie powyżej 5-procentowego progu (7-8 proc.). A jeszcze w zeszłym roku wyglądało, że zaniknie w związku z pojawieniem się na scenie konkurencji partii powołanej przez szefową komunistycznego skrzydła Die Linke - Sojuszu Sahry Wagenknecht (BSW).

Czytaj więcej

Dlaczego gaśnie gwiazda Sahry Wagenknecht? Ile partii wejdzie do Bundestagu?

Die Linke nie mają jednak zdolności koalicyjnych - tradycyjnie nie chcą z nimi rządzić chadecy. Ale niechęć do współrządzenia na poziomie federalnym potwierdził też kilka dni temu kanclerz z SPD Olaf Scholz. Zapewnił, że jego partia nie będzie w jednym rządzie z postkomunistami. Nie wszyscy w to uwierzyli, media konserwatywne uważają, że rząd czerwono-czerwono-zielony (czyli SPD, Die Linke, Zieloni) nie jest wykluczony, choć mało prawdopodobny. To zresztą jedyna szansa dla Scholza na utrzymanie urzędu kanclerza.

Bardzo prawdopodobne lub niemal pewne jest powstanie rządu pod wodzą chadeckiego kanclerza Friedricha Merza z jedną z obecnych partii rządzących, albo - gdyby nie dawało to stabilnej większości - to z obiema: SPD i Zielonymi. 

W pojedynkach telewizyjnych Merz nie sprawiał wrażenia, jakby Scholz był jego śmiertelnym rywalem, ataki na obecnego kanclerza były rytualne i oczywiste. 

Na granicy progu wyborczego w sondażach były jeszcze wspomniany Sojusz Sahry Wagenkecht (BSW), partia łącząca hasła skrajnie lewicowe ze skrajne lewicowymi i bardzo prorosyjska, oraz liberalna FDP, która do zeszłego roku była koalicjantem SPD i Zielonych w rządzie Scholza. 

Współrządzenie z BSW wykluczają i chadecy, i socjaldemokraci. FDP ma zdolności koalicyjne, choć SPD po przygodach w latach 2021-2024 jest liberałom niechętna. 

Czytaj więcej

AfD chce uwolnić Niemców od poczucia winy. W tym celu sięga po dawne mity

Jeżeli do Bundestagu weszłoby aż siedem ugrupowań, sklecenie koalicji dwuczłonowej (czyli przede wszystkim CDU/CSU i SPD) mogłoby być arytmetycznie trudne. I wtedy konieczny byłby trzeci partner - Zieloni lub, co mniej prawdopodobne, FDP. 

W sprawach Rosji i Ukrainy chadekom jest bliżej do Zielonych i FDP, a właściwie było bliżej, zanim Trump nie zadzwonił do Putina i nie nazwał Zełenskiego dyktatorem. Teraz Olaf Scholz zmienił ton. Jednak trzeba pamiętać, że w SPD jest też, teraz niesłyszalna, frakcja „pokoju” (na warunkach korzystnych dla Moskwy). Kilka tygodni temu sekretarz generalny SPD Matthias Miersch mówił: „Nie możemy Ukrainie dać tego, co musielibyśmy odebrać naszym emerytom i gminom”.

Najważniejsze gospodarczo i politycznie państwo Unii Europejskiej głosuje w momencie kryzysu ekonomicznego, na który nałożył się globalny wstrząs związany z dojściem do władzy w Stanach Zjednoczonych Donalda Trumpa. 

Z tego drugiego powodu temat warunków zakończenia wojny na Ukrainie stał się nagle pierwszoplanowy. Niektórzy liderzy mainstreamowych partii niemieckich chcieliby stanąć na czele Europy w starciu z prorosyjskimi tendencjami nowej amerykańskiej administracji. Ale zanim wyłoni się nowa koalicja w Berlinie – co potrwa zapewne wiele tygodni – Donald Trump może być już po zawarciu porozumienia z Władimirem Putinem.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Blok CDU/CSU wygrał wybory w Niemczech. Czy będzie rządzić samodzielnie?
Polityka
Niespodziewana deklaracja Wołodymyra Zełenskiego. „Jestem gotowy odejść”
Polityka
Niemcy: Trwają wybory do Bundestagu. Kto jest faworytem?
Polityka
Jest nowy komentarz Białego Domu ws. zakończenia wojny na Ukrainie. Podano termin
Polityka
Orbán kwestionuje państwowość Ukrainy. "Ta wojna dotyczy terytorium zwanego Ukrainą"