W demokracjach obywatele mają prawo wiedzieć, co inni współobywatele myślą, jakie działania podejmują. W dobie pandemii wiedza ta jest kluczowa, nie tylko dla obywateli, ale też dla władzy. Przesłanka ta – nie zawsze prawdziwa – zakłada, że władza wsłuchuje się w głos obywateli i reaguje na ludzkie preferencje i opinie.
Wyniki uzyskane w naszym badaniu (zainicjowanym przez zespół Centrum Studiów nad Demokracją pod kierunkiem R. Markowskiego, realizowanym przez PBS na 700-osobowej próbie dorosłych Polaków) i ich analizy wskazują jednak, że w Polsce mamy dzisiaj do czynienia z zerwaniem owej – w demokracjach koniecznej – więzi między rządzącymi i obywatelami, ich prawem, by ich preferencje były brane pod uwagę.
Oceny polityczne...
Zanim przejdziemy do głównego wątku – ocen skutków gospodarczych epidemii – kilka zdań o całości wyników pierwszych dwóch fal badania. Są one dość przekonujące, co się tyczy samej pandemii: zaledwie 1 proc. sygnalizuje jakąś formę zakażenia przetestowanego przez lekarzy, 1–2 proc. mówi o kimś z rodziny, a kilka procent o „bliskich znajomych". Zarazem dwie piąte Polaków obawia się zakażenia koronawirusem i równie wysoki odsetek boi się śmierci z tego powodu. Ocena instytucji publicznych, ich radzenia sobie z epidemią wskazują, że najlepiej oceniana jest władza lokalna i władze oświatowe, trochę gorzej Unia Europejska, a jeszcze gorzej rząd.
Zerwanie demokratycznej więzi między rządzącymi a rządzonymi widać jednak najwyraźniej, gdy pochylamy się nad ich ocenami działań politycznych. W drugiej fali aż 80 proc. rodaków zgadza się z twierdzeniem, że rząd PiS źle robi, zmuszając nas do udziału w majowych wyborach, a 70 proc., że przeprowadzone w maju wybory będą nieważne, gdyż pogwałcono konstytucję i ordynację wyborczą. Taki sam odsetek uważa, że kampania była nieuczciwa, gdyż tylko Andrzej Duda miał możliwość jej prowadzenia.
...i gospodarcze
A teraz wyniki dotyczące gospodarczych skutków epidemii i restrykcji. Badani obawiają się, że epidemia stanowić będzie największe zagrożenie dla gospodarki jako całości (ponad 90 proc.), dla wybuchu inflacji i drożyzny (85 proc.), dla życia publicznego (82 proc.), zdrowia Polaków (72 proc.), ich sytuacji finansowej (67 proc.), zdrowia osobistego (54 proc.), braków na rynku (47 proc.).