Niniejszy tekst pragnąłbym poprzedzić informacją, że z Polską wiążą mnie szczególne relacje, bardzo bliskie i osobiste. Często tu przyjeżdżam, mam tu wielu przyjaciół. Z tego m.in. powodu rozwój gospodarczy Polski nie jest mi obojętny i dlatego apeluję o realizm w tym obszarze.
Nie dalej jak na początku lutego br. przeczytałem, że polski rząd „chce do 2040 r. zaprowadzić kraj na szczyt Europy" oraz „dogonić Niemcy" – postawa godna pochwały. Ambitne cele są podstawą postępu gospodarczego. Muszą być jednak realistyczne i wiarygodne.
Zerknijmy zatem najpierw na dotychczasowe dane. Produkt krajowy brutto (PKB) Polski w 2019 r. oszacowano na 13 752 euro per capita, ok. 33 proc. niemieckiego (41 345 euro). A co z dynamiką wzrostu? W latach 2009–2019 zanotowano w Polsce średnioroczny wzrost na poziomie 2,9 proc. Niemiecka gospodarka rosła w tym czasie średnio o 3,1 proc.
PKB per capita w Polsce wyniósł w 2009 r. 27 proc. niemieckiego, o 6 pkt proc. mniej niż obecnie. W ciągu ostatniej dekady Polska nie dogoniła zatem Niemiec, choć nie wyklucza to możliwości odniesienia sukcesu w nadchodzących latach czy dziesięcioleciach. Tempo wzrostu polskiej gospodarki w latach 2013–2018 oszacowano na znacznie większe niż w Niemczech (dane dla Polski: 4,1 proc. rocznie). Jak szybko zatem należałaby się rozwijać, aby dogonić Niemcy w 2040 r. – innymi słowy, aby zrealizować ambicje polskiego rządu?
Do obliczeń niech posłużą wskaźniki tempa wzrostu Niemiec. Załóżmy, że w ciągu najbliższych 20 lat niemiecka gospodarka będzie rosła „jedynie" o 1 proc. rocznie. PKB per capita w 2040 r. wyniósłby 50 448 euro; przy założeniu 1,5 proc. rocznie – 55 685 euro. Aby osiągnąć powyższy próg, Polska musiałby się rozwijać odpowiednio 3,67 i 4,05 razy szybciej niż niemiecka, co odpowiada rocznym stopom wzrostu wynoszącym odpowiednio 6,71 proc. i 7,24 proc. Nic nie jest niemożliwe. Takie tempo wzrostu w ciągu dwóch dekad wydaje mi się jednak niezwykle ambitne. Nie zaszkodziłoby nieco więcej realizmu.