Francja nie jest krajem [rodem z] Michela Houellebecqa. Nie jest brakiem tolerancji, nienawiścią, ani strachem" – powiedział Manuel Valls, ówczesny premier Francji, komentując zamachy w Paryżu w styczniu 2015 roku. Przypadek chciał, że dokładnie tego samego dnia ukazała się „Uległość" autorstwa pisarza, którego polityk przywołał. Komentarze były zgodne, z punktu widzenia Houellebecqa był to idealny marketing. Ale Francja raczej na tym ucierpiała.
W podobnym tonie komentowała grudniowy zamach w Berlinie kanclerz Angela Merkel: „Znajdziemy siłę, aby dalej żyć w Niemczech tak, jak uważamy to za właściwe", czyli, jak zaznaczyła, jako ludzie wolni i otwarci, jako społeczeństwo, które nie da się rozbić.