Każdy dzień zamrożenia gospodarki przynosi nam wszystkim straty rzędu 7–8 mld zł. Przedłużanie stanu maksymalnej izolacji Polaków z pewnością uratuje życie setek, może tysięcy osób. Ale skutkiem ubocznym okaże się śmierć dziesiątków, a w perspektywie długofalowej setek tysięcy. Już teraz odkłada się tysiące operacji onkologicznych czy kardiologicznych. Załamanie gospodarki, będące konsekwencją dalszego utrzymywania jej w stanie zamrożenia, pociągnie za sobą upadek służby zdrowia. Bieda obniży poziom zdrowotności Polaków. Swoje żniwo zbiorą depresja, samobójstwa, zerwanie wskutek bezrobocia wielu więzi społecznych. Spadnie dzietność. Polska znajdzie się na równi pochyłej.
Dlatego od wielu tygodni apeluję – z częściowym tylko skutkiem – o jak najszybsze uruchomienie drugiej fazy walki z epidemią. Wymaga to precyzyjnego i realizowanego z żelazną konsekwencją planu. Pracowałem nad nim jeszcze jako minister wraz z Andrzejem Sośnierzem. To on jest jego głównym autorem. Plan Sośnierza nie jest konkurencyjny wobec działań rządu. Proponuje jednak ich rozwinięcia, doprecyzowanie i przyspieszenie.
Celem planu jest jak najszybsza izolacja osób zakażonych oraz tych, które w ciągu wcześniejszych siedmiu dni były z nimi w kontakcie, długotrwała izolacja grup szczególnie zagrożonych (osoby starsze lub obciążone chorobami współistniejącymi) przy jednoczesnym przemyślanym, stopniowym, ale szybkim uruchamianiu poszczególnych dziedzin gospodarki i życia społecznego.
Wymaga to równoczesnego podjęcia trojakich działań. Po pierwsze, konieczne jest wprowadzenie na szeroką skalę (60–80 tys. dziennie) testów. Ułatwieniem będzie produkcja testu stworzonego przez uczonych z Polskiej Akademii Nauk. Są one równie precyzyjne jak testy zagraniczne, a wielokrotnie tańsze. Takich testów potrzebujemy ok. 2 mln i jest to osiągalne. Niezbędne wydaje się też jednak zastosowanie na szeroką skalę serologicznych testów przesiewowych. Pilnie trzeba uruchomić punkty testowania typu „drive-in". Wobec braku diagnostów należy na czas epidemii nadać ich uprawnienia naukowcom, którzy licznie zgłaszają gotowość zasilenia kadry obsługującej laboratoria tak, by mogły one pracować przez całą dobę.