Marka Inka weszła na rynek mleka roślinnego przed miesiącem, poza tym działa jeszcze NaturAvena i wrocławscy Mleczni Bracia. Nieco więcej jest wegańskich producentów innej żywności, np. jogurtów na mleku kokosowym Planton dostarcza do dyskontów zakopiańska firma Jogurty Magda.
– To dla nas zagadka, dlaczego są tylko trzy marki, tym bardziej że mamy w kraju mnóstwo łatwo dostępnych składników – mówi Karolina Kosno z ProVegu. Mleko z soi jest najpopularniejsze, ma zbliżoną do mleka krowiego zawartość białka, ale takie napoje można produkować nawet z owsa czy łubinu, nie mówiąc o migdałach i kokosie. Pewne nadzieje łączone są nawet z grochem, który jest coraz częstszym źródłem białka w roślinnych burgerach.
Wegańska alternatywa mleka jest jednak ofertą z wyższej półki cenowej, co powinno w przyszłości zachęcać producentów do wejścia na ten rynek. – Sądzimy, że coraz więcej tych firm będzie rozważało produkcję własnego mleka roślinnego. Koszty produkcji są niewielkie, a cena wysoka. Detaliczna cena mleka sojowego to 6,6 zł za litr. W Niemczech sięga ok. 1 euro. Koledzy z naszej filii w Wielkiej Brytanii byli zaskoczeni, jak drogie jest tego rodzaju mleko w Polsce – mówi Kosno. Jeszcze wyższe ceny są w sklepach internetowych, gdzie półlitrowy napój kosztuje 10–15 zł.
Krajowe szlaki wytycza więc Grana, właściciel marki Inka, który do zbożowych substytutów kawy dołożył właśnie trzy zamienniki mleka. – Zaskoczyliśmy klientów, ale odzew był bardzo pozytywny – mówi Agnieszka Staśkiewicz z Grany. Opinie konsumentów wracają poprzez media społecznościowe. Sporo szumu zrobiło się też na profilach wegańskich.
Teraz firma buduje dystrybucję, akcja reklamowa ruszy w listopadzie. Pierwsze opinie ze sklepów mówią o sprzedaży powyżej oczekiwań. – Widzimy duży potencjał ze względu na coraz popularniejszy trend zwracania się ku diecie roślinnej. Konsumenci, nie rezygnując całkowicie z mięsa, przestawiają się na dietę z większą zawartością roślin jako zdrowszą i lepszą dla planety – przyznaje Staśkiewicz.
Nazwa produktów Inki „Owsiane" czy „Sojowe" sprytnie omija główny problem tej branży – przed dwoma laty unijny Trybunał Sprawiedliwości zabronił roślinnym alternatywom używania nazw „mleko", „śmietana" czy „ser" (z kilkoma wyjątkami). Roślinne substytuty mleka trzeba więc nazywać „napojami".