Materiał powstał we współpracy z Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kiedy powstało Muzeum Gazowni Warszawskiej?
Paweł Bąk: Muzeum powstało w 1978 r. Gdy zamknięto Gazownię Warszawską, postanowiono otworzyć w tym miejscu m.in. muzeum. Od 2017 r. było ono kompleksowo modernizowane. Ponowne otwarcie nastąpiło w 2022 r. Wcześniej było obiektem zamkniętym, można było do niego wejść tylko kilka dni w roku. Obecnie jest otwarte dla wszystkich od wtorku do niedzieli.
Co można u was zobaczyć?
Paweł Grzech: Jest wspaniała architektura. Kompleks przetrwał zawieruchy historyczne, do dzisiaj stoją więc budynki z XIX w.
A jeśli chodzi o ekspozycję, to składa się ona z dwóch części. Na parterze jest dawna hala aparatowni. Mamy tam wspaniałe eksponaty związane z historią techniki. To m.in. szczególny skarb, którym jest wielki gazomierz – licznik do mierzenia dziennej produkcji gazu, wyprodukowany pod koniec XIX w., pięknie ozdobiony ornamentami secesyjnymi. To jedyny tego typu eksponat na świecie, który dotrwał do naszych czasów. Mamy stare sprężarki i płuczki amoniakalne. W naszej gazowni gaz bowiem – co bardzo dziwi wiele osób – był wytwarzany z węgla kamiennego. Nie był to gaz ziemny, tylko tzw. gaz miejski, węglowy, wcześniej nazywany gazem świetlnym, bo początki przemysłu gazowniczego narodziły się z idei oświetlania miast. W muzeum i w plenerze mamy również latarnie gazowe.
Z kolei na piętrze znajduje się tzw. miasto na gaz. Są tam różne urządzenia, które kiedyś były cudami techniki: termy do grzania wody, kuchenki, jest też żelazko gazowe i urządzenie do palenia kawy, a nawet gazowa lokówka. Są też inne niespodzianki, wszystkiego nie chcę zdradzać.
Z tego, co mi wiadomo, eksponaty można dokładnie obejrzeć, dotykać.
PG: To prawda, jak najbardziej można dotykać eksponatów, w czym celują dzieci. Można nawet nakręcić sobie włosy lokówką, choć zimną, gdyż jednak jej nie podgrzewamy.
W jaki sposób można zwiedzać muzeum?
PG: Muzeum można zwiedzać samemu, ale można także zrobić to z przewodnikiem. Możliwość oprowadzania istnieje w tygodniu, a także w weekendy. Podczas oprowadzania z radością obserwujemy, jak dzieci oglądają nasze eksponaty z szeroko otwartymi oczami. Dorośli też są zadziwieni. Już same gabaryty maszyn i ich wygląd może zachwycać. Sposób ich wykorzystania jest bardzo dobrze opisany na tabliczkach po polsku i po angielsku, więc zapraszamy także obcokrajowców.
PB: Tak, w ostatnim czasie jest ich nawet więcej niż zwiedzających z kraju. Mamy również przewodników anglojęzycznych.
Ekspozycja dotyczy przede wszystkim wieku XIX i XX… a z jakiego czasu są najnowsze eksponaty?
PG: Mamy np. termy do ogrzewania wody. Niektóre pochodzą sprzed ponad 100 lat, ale inne, późniejsze, całkiem niedawno można jeszcze było spotkać w domach z lat 60. czy 70. Najnowsze jest prawdopodobnie wspomniane urządzenie do palenia kawy, które jest jedyne w swoim rodzaju, powstało w jednym egzemplarzu. Jest to kopia opalarki z lat 20., wykonana zapewne w PRL.
PB: Wykonali je pracownicy gazowni w czasach, kiedy jeszcze działała.
PG: Mamy również bardzo starą, XIX-wieczną sprężarkę i dwie z 20-lecia międzywojennego. Urządzenia pochodzą z różnych okresów, bo gazownia była rozbudowywana etapami. Oczywiście najważniejsze urządzenia, choćby piecownie, musiały być od razu. Ale np. fabryka chemiczna powstawała etapami, tylko niewielka jej część istniała już w XIX w. Przetwarzała produkty uboczne zgazowywania węgla, czyli m.in. amoniak, benzol, siarkę. Gazownia zarabiała więc nie tylko na produkcji gazu, ale także smoły, asfaltu, barwników smołowych, amoniaku czy kwasu siarkowego.
PB: Na ekspozycji mamy także tradycyjne piecyki i kuchenki gazowe. Młodsi, którzy nas odwiedzają, mówią, że takie miała babcia, starsze osoby mówią, że miały je w domu. Przeszłość odległa spotyka się więc u nas z tą nieodległą.
Jak jest wasz pomysł na muzeum? Gdzie ma ono być na muzealnej mapie Warszawy?
PB: Przede wszystkim jesteśmy i chcemy być muzeum technicznym. Na Woli blisko siebie znajdują się trzy takie muzea. To Muzeum Fabryki Norblina, Stacja Muzeum i my. Wszystkie trzy ze sobą współpracują. Razem realizujemy np. Noc Muzeów. Mamy też szereg innych projektów. Obecnie odbywa się transformacja energetyczna, u nas można dotknąć i zobaczyć, jak to było jeszcze wcześniej.
A jakie macie plany rozwoju i promocji?
PB: Przede wszystkim chcemy się rozbudowywać. Mamy plany powiększenia terenu, zaadaptowania nowych obiektów. Nie chcę o tym jeszcze mówić więcej, bo jest to w fazie uzgodnień ze spółką. Chcemy także pozyskiwać nowe eksponaty. A poprzez promocję chcemy wyjść do ludzi. Dlatego organizujemy różne wydarzenia cykliczne i niecykliczne, wystawy czasowe, jesteśmy otwarci dla rodzin z dziećmi. Prowadzimy szereg działań edukacyjnych, np. różnego typu warsztaty rodzinne, także w weekendy. Organizujemy również różne imprezy w środku i na zewnątrz, spotkania z podróżnikami, czytanie książek. Uruchomiliśmy kino letnie plenerowe, a jesienią i zimą projekcje odbywają się wewnątrz. Podstawową formą reklamy, marketingu są nasze social media, które rozbudowaliśmy. Dużo się dzieje na naszym Instagramie, YouTubie i Facebooku. Realizujemy także sporo filmów o historii gazownictwa w Polsce i o historii naszego terenu. Takich projektów będzie coraz więcej. Mamy szereg pomysłów na nowe filmy i podcasty. Zapraszamy do odwiedzin.
—rozmawiał Marcin Piasecki
Materiał powstał we współpracy z Muzeum Gazowni Warszawskiej