– Oferujemy możliwość dostarczenia piwa na imprezy zamknięte organizowane w czasie i miejscu wyznaczonym przez klienta. Nie jest ważny charakter tej imprezy ale zgodnie z ustawą musimy zawrzeć prostą umowę - pisze na Facebooku mały browar Artezan. Krafty muszą sobie radzić, bo w marcu tego roku piątek trzynastego był dla nich wyjątkowo trudny. - Podęliśmy decyzję o zawieszeniu wszystkich pubów, restauracji, kawiarni, klubów i barów. Ponieważ tam gromadzą się ludzie – ogłosił wtedy premier Mateusz Morawiecki w ramach walki z epidmią koronawirusa. Dodał, że lokale mogą nadal świadczyć usługi „na wynos", pominął jednak milczeniem fakt – że puby nie mogą sprzedawać w ten sposób alkoholu.
A dla rodzimych browarów rzemieślniczych, kraftowych, sprzedaż do restauracji jest, a chwilowo – była, jednym z głównych kanałów dystrybucji. Ważniejszym zapewnie niż dla największych producentów, którzy mają dobrze zorganizowaną siatkę dystrybucji w calym kraju. I dlatego właśnie możliwości sprzedawania piwa „z dowozem" domagają się dziś małe browary rzemieślnicze. – Postulujemy umożliwienie nam sprzedaży z dowozem i sprzedaży przez Internet – mówi Marek Kamiński, prezes Polskiego Stowarzyszenia Browarów Rzemieślniczych. W 2019 r. w Polsce pojawiło się 47 nowych zakładów, a na rynku działa już ok 260 browarów stacjonarnych i 110 kontraktowych, szacuje portal Piwna Zwrotnica. PSBR wysłało taki apel do rządu, na razie – bez odpowiedzi. Browary mają podobny problem jak reszta gospodarki, ale omija ich najważniejsza obecnie furtka – handel przez Internet. Kamiński argumentuje, że nawet hazard może dziś działać w sieci. Faktycznie, w Internecie wyświetlają się dziś reklamy Totalizatora Sportowego, który reklamuje gry w lotto bez wychodzenia z domu. Browary na wsparcie rządu raczej nie liczą, mimo kilkukrotnie deklarowanej przez premiera sympatii dla piwa kraftowego. - Nawet gry bukmacherskie mogą tak działać, wystarczył zapis, ze przedsiębiorca wprowadzi narzędzia do weryfikacji wieku. To może być też kwestia weryfikacji w momencie dostawy. Nad tym możemy popracować, niech administracja rządowa podejmie dialog, da sygnał, że jest gotowa na rozmowy w tym zakresie, a zaproponujemy takie mechanizmy – dodaje Kamiński i ocenia, że browary potrzebują tego wsparcia, żeby się utrzymać na rynku, bo w czasach koronawirusa czeka sporo trudności.
Tego samego domaga się rywalizacyjna branża producentów spirytusów, którzy z kolei są właśnie w centrum zainteresowania rządu, ze względu na produkcję alkoholu niezbędnego do produkcji środków odkażających. – Nasza branża pozostaje jedyną branżą spożywczą z nieuregulowaną możliwością handlu za pośrednictwem Internetu. Dlatego proponujemy wdrożenie zmian prawnych, które umożliwią legalną sprzedaż wyrobów spirytusowych przez Internet - pisze w rozeslanym stanowisku Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. Argumentuje, że tradycyjny handel naraża klientów i pracowników na ryzyko, a -commerce pozwala je zmniejszyć, a także ułatwi producentom i importerom wyrobów spirytusowych przetrwać pandemię. Przy okazji, dołączył apel o zaniechanie dodatkowych opłat za małpki.
Na pewno nie są zwolennikami handlu alkoholem przez Internet specjaliści od zwalczania alkoholizmu. – Nie popieram tego rozwiązania, bo jest duże ryzyko, że mlodzież, która siedzi teraz w domu mogłaby taki alkohol zamawiać – mówi Katarzyna Łukowska, dyrektor Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Tłumaczy, że sprzedawca nie ma możliwości sprawdzenia, czy po drugiej stronie jest osoba pełnoletnia, a ustawa o wychowaniu w trzeźwości zezwala tylko na handel w punkcie sprzedaży, który posiada zezwolenie, dlatego, że handlują substancją psychoaktywną. Na rynku handlu z dowozem, który jest głównym ratunkiem restauracji, widać dziś ogromną mobilizację. Tylko w ubiegłym tygodniu do współpracy z platformą Pyszne.pl zgłosiło się około 800 nowych restauracji.