Przypomnijmy: czworo prokuratorów związanych z krytycznym wobec "dobrej zmiany" stowarzyszeniem Lex Super Omnia zostało pilnie delegowanych do prokuratur rejonowych, w niektórych przypadkach odległych o kilkaset kilometrów od ich miejsc zamieszkania. Uważają, że to szykany, zwłaszcza że dostali kilkadziesiąt godzin na przeorganizowanie życia i przeprowadzkę.
Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik przekazała TVN24, że powodem delegacji jest potrzeba wzmocnienia innych jednostek prokuratury dotkniętych niedoborami kadrowymi w trakcie pandemii.
Decyzje te z wielkim zaskoczeniem oraz oburzeniem przyjął Zarząd Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia".
W wydanym stanowisku czytamy, że "wzburzenie i zdecydowany sprzeciw budzi postępowanie Prokuratora Krajowego, który za pośrednictwem swojego rzecznika w sposób nieudolny próbuje uzasadnić swoje decyzje względami covidowymi i trudną sytuacją jednostek, do której nastąpiły delegacje, nie przedstawiając w tym zakresie żadnych konkretów". Tymczasem jak wskazuje stowarzyszenie, "jednostki organizacyjne, w których pełnili służbę delegowani prokuratorzy, znajdują się obecnie w krytycznej sytuacji kadrowej, a obciążenie pracą wykracza poza dopuszczalne standardy".
Zdaniem zarządu „Lex Super Omnia", nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż konkretne delegacje mają w istocie walor represyjny i swym zamyśle zmierzają do zakłócenia działalności jedynego niezależnego stowarzyszenia prokuratorskiego, które od 4 lat systematycznie i merytorycznie krytykuje rzekome reformy wprowadzane przez Prokuratora Generalnego, Prokuratora Krajowego i ich podwładnych.