W pochmurny marcowy poranek do hawańskiego portu wpływa pomalowany w szare barwy ochronne okręt rozpoznania elektronicznego Wiktor Leonow. Mimo że służy w Marynarce Wojennej, nie posiada imponującego uzbrojenia. Nie potrzebuje go. Jego zadaniem nie jest walka, ale przechwytywanie i rejestrowanie danych z sonarów i radiolokatorów przeciwnika. Licząca 94 m długości jednostka w towarzystwie dwóch holowników mija symbol miasta, XVIII-wieczny fort del Morro i kieruje się w stronę przystani. Należący do rosyjskiej Floty Północnej okręt szpiegowski właśnie wrócił z misji u wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych, gdzie przez dwa miesiące zbierał dane wywiadowcze.
Według pracowników Pentagonu, z którymi rozmawiali dziennikarze CNN, statek pojawił się m.in. w okolicach bazy atomowych okrętów podwodnych w King's Bay oraz największej stoczni amerykańskiej marynarki w Norfolk. W ciągu kilku ostatnich lat Wiktor Leonow podobną trasę pokonał co najmniej trzy razy. Zawsze po skończonym patrolu zawijał na Kubę, by uzupełnić zapasy. Pisząc o tak śmiałych działaniach Rosjan tuż pod nosem Stanów Zjednoczonych, amerykańskie media często nawiązują do kryzysu kubańskiego z 1962 r. Tym razem świat nie stoi jednak na krawędzi atomowej zagłady. Zagrożona może być natomiast pozycja USA jako światowego hegemona.
Królewskie powitanie
Niecałe cztery miesiące po tym, jak w lutym 2014 r. Rosja zajęła Krym, Władimir Putin wybrał się na wielkie tournée po Ameryce Łacińskiej. W czasie, gdy z Waszyngtonu i większości europejskich stolic pod jego adresem płynęły słowa potępienia, w państwach latynoskich mógł liczyć na wyjątkowo ciepłe przyjęcie. Na Kubie, od której symbolicznie rozpoczął swoją podróż, w ogromnym Pałacu Rewolucji powitał go ówczesny prezydent Raul Castro w towarzystwie wojskowej asysty honorowej. Później Putin wraz z najważniejszymi kubańskimi politykami złożył wieńce na placu Rewolucji. Odwiedził także schorowanego Fidela Castro, legendę i symbol kubańskiej rewolucji, oraz wziął udział w uroczystej ceremonii pod pomnikiem poświęconym sowieckim żołnierzom.
Wizyta nie miała wyłącznie charakteru ceremonialnego. Podczas wspólnej konferencji prasowej z kubańskim prezydentem Putin ogłosił, że Rosja umarza 90 proc. wynoszącego ponad 30 mld dol. długu, który Kubańczycy zaciągnęli jeszcze w czasach ZSRR. Obaj przywódcy podpisali także umowy o współpracy gospodarczej. Co więcej, rosyjski prezydent obiecał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by „pomóc przyjaciołom z Kuby uwolnić się od nielegalnej, amerykańskiej blokady".
W drodze do Argentyny, która miała być jego następnym przystankiem, Putin nieoczekiwanie odwiedził Nikaraguę. Na lotnisku w Managui czekał na niego komitet powitalny złożony z prezydenta Daniela Ortegi, jego małżonki oraz dowódców nikaraguańskiej armii. Ściskając serdecznie gospodarza Kremla, Ortega zapewnił, że jego państwo popiera rosyjską politykę wobec Ukrainy i uznaje aneksję Krymu. Ze swej strony Putin obiecał pomoc w realizacji ambitnego planu budowy kanału transoceanicznego mającego być konkurencją dla tego w Panamie.