Opinia publiczna jest przygotowywana na skokowe podwyżki cen energii elektrycznej. Podwyżki te są rzekomo nieuchronne – i ekonomicznie uzasadnione. Mam w tej sprawie zdanie odmienne. Wytwarzanie, przesyłanie, dystrybucja i handel energią elektryczną (w skrócie: sektor elektryczny) należy w Polsce do działalności szczególnie dochodowych.
Wysoka rentowność energetyki
Wniosek powyższy wynika z powszechnie dostępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Według najnowszej publikacji dostępnej na stronie internetowej GUS dotyczącej nakładów i wyników przemysłu w pierwszym półroczu 2019 r. wskaźnik rentowności obrotu (netto) w sektorze energetycznym wynosił 8 proc.
Tymczasem w produkcji wyrobów tytoniowych wyniósł 2,7 proc., napojów 6,7 proc., a w przetwarzaniu ropy naftowej 4 proc. Średnio dla całego przetwórstwa przemysłowego wskaźnik ten wyniósł dużo mniej – tylko 4,8 proc.
Warto dodać, że rentowność sektora elektrycznego wzrosła w porównaniu z pierwszym półroczem 2018 r., gdy wynosiła 7,4 proc. Przed rokiem rentowność całego przetwórstwa przemysłowego była nieco wyższa niż obecnie: 5 proc. Rentowność osiągana przez firmy sektora elektrycznego jest więc dalece ponadprzeciętna i może być porównywana z rentownością przemysłu miedziowego.
Również pod względem dochodów czerpanych przez budżet państwa w postaci podatków i opłat zaliczanych do kosztów działalności sektor elektryczny okazuje się wysoce rentowny. Podatki i opłaty stanowią 18,1 proc. jego kosztów. Jest to wprawdzie poziom niższy od poziomu danin obciążających przetwórstwo ropy naftowej (30,9 proc.), produkcję napojów (36,4 proc.) i wyrobów tytoniowych (52,2 proc.), ale dramatycznie wyższy od średniego poziomu dla całego przetwórstwa przemysłowego (5,2 proc.). Warto dodać, że przed rokiem fiskalne obciążenie działalności sektora elektrycznego było niższe – wyniosło „tylko" 15,3 proc.