Prof. Elżbieta Chojna-Duch w osobliwy sposób zachwycała się ostatnio działaniami NBP w kryzysie pandemicznym po marcu 2020 r. („Działania NBP w kryzysie godne pochwały", „Rzeczpospolita" z 20 sierpnia 2020 r.). Pierwszym argumentem pani profesor była decyzją zarządu NBP o zakupie złota jako elementu strategii dywersyfikacji zarządzania rezerwami walutowymi banku centralnego.
Zyski na złocie
To była oczywiście udana akcja NBP, który w latach 2018–2019 zakupił 126 ton tego kruszcu. Niemniej nie miało to raczej nic wspólnego z Covid-19, chyba że pani profesor chce powiedzieć, iż NBP przewidział wybuch pandemii i stąd taka decyzja. Na dodatek transakcja z dzisiejszej perspektywy jest wyjątkowo zyskowna przy rekordowej cenie złota, Niemniej zysk ten może być zrealizowany tylko w momencie sprzedaży rezerw kruszcu, co chyba nie jest celem NBP, bo nie po to złoto było kupowane.
Budżet jest oczywistym beneficjentem tego ruchu, gdyż 95 proc. zysku NBP trafia zwykle do kasy państwa. Decydująca jest cena z 31 grudnia danego roku, bo rezerwy są przeliczane według niej, a nie ceny bieżącej. Ponieważ trend wzrostowy najprawdopodobniej będzie się utrzymywał, wynik księgowy NBP wynikający z wyceny rezerw złota na koniec 2020 r. będzie najpewniej bardzo dobry, chyba że wcześniej pandemia zostanie opanowana (wynaleziona zostanie szczepionka) i trend się odwróci. Wcześniej czy później to z pewnością nastąpi. Nie sądzę zatem, by członek RPP czynił z nieco spekulacyjnych transakcji banku centralnego powód do wyjątkowych pochwał, bo nie takie są jego zadania.
Co do artykułu „FT", na który powołuje się pani profesor, to opisuje on powszechność stosowania luzowania ilościowego (QE) przez 17 banków centralnych rynków wschodzących. Polska zaliczona została do rynków wschodzących, takich jak Chile, Tajlandia, Kolumbia, Indonezja czy Brazylia. Głównym przesłaniem artykułu jest użycie QE przez banki centralne rynków wschodzących do zabezpieczenia prawidłowego i niezakłóconego funkcjonowania lokalnych rynków obligacji po wybuchu pandemii.
Po wycofaniu blisko 89 mld dol. w marcu 2020 r. z rynków obligacji i akcji rynków wschodzących (dane IIF), z których obligacje stanowiły 33,5 mld dol., w kolejnych miesiącach 62 mld dol. wróciło z powrotem na te rynki, co autor artykułu „FT" Jonathan Wheatley przypisuje nie tylko takim krokom, jakie podjął np. NBP, wydając równowartość 4,5 proc. PKB na zakupy obligacji nie tylko skarbowych, ale też emitowanych przez PFR i BGK, ale przede wszystkim działaniom banków centralnych w krajach najbardziej rozwiniętych gospodarczo.