Sąd Najwyższy rozstrzygnie, czy dawnym właścicielom, którym zabrano młyn zbożowy Mokratka na podstawie ustawy nacjonalizacyjnej, należy się odszkodowanie, mimo że do tej pory nie wydano do tej ustawy przepisów wykonawczych.
– Takich spraw są tysiące. Uchwała SN mogłaby otworzyć na krótko drogę do dochodzenia odszkodowania za zabrane firmy, zanim wejdzie w życie ustawa reprywatyzacyjna, która zabiera dawnym właścicielom i spadkobiercom szansę na jakąkolwiek rekompensatę – mówi Maciej Obrębski, adwokat. – Nie sądzę bowiem, by ustawa ta szybko weszła w życie.
Jaka jest skala roszczeń, nie wiadomo, ale można by ją określić, gdyby po uchwale SN pojawiła się możliwość ich dochodzenia.
Brakuje rozporządzenia
Młyn zabrano w 1952 r. na podstawie art. 7 ustawy z 3 stycznia 1946 r. o przejęciu na własność państwa podstawowych gałęzi gospodarki narodowej (dalej: ustawa nacjonalizacyjna). Po latach dawny właściciel wystąpił do Sądu Okręgowego w Warszawie o zapłatę 56 mln zł odszkodowania, z tego 29 mln zł miało odpowiadać wartości znacjonalizowanego przedsiębiorstwa, a dalsze 27 mln zł utraconym korzyściom. Sąd odmówił. Według niego dawnemu właścicielowi nie przysługuje żadne odszkodowanie. Zgodnie bowiem z art. 7 ust. 2 ustawy nacjonalizacyjnej wysokość odszkodowania miały ustalać specjalne komisje. Ich funkcjonowanie miało określić rozporządzenie, którego nigdy nie wydano. Ten fakt zdaniem sądu przesądza o tym, że żadne pieniądze się nie należą. Dawny właściciel odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Według niego skoro nie wydano do tej pory przepisów wykonawczych, to powinno się stosować art. 361 § 2 kodeksu cywilnego, który mówi o pełnym odszkodowaniu.
SA nabrał wątpliwości i wystąpił do SN z pytaniem prawnym, czy dawnemu właścicielowi przysługuje odszkodowanie na podstawie art. 3 i 7 ustawy nacjonalizacyjnej. Skoro bowiem do tej pory nie wydano rozporządzenia, to może ochrony prawnej dla tego roszczenia należy poszukiwać w obowiązującym prawie.