Reklamowanie produktów medycznych przez lekarza a etyka zawodowa

Upomnienie lub nagana grożą znanemu profesorowi za niezgodny z etyką lekarską występ w reklamie. Środowisko obawia się groźnego precedensu.

Aktualizacja: 14.05.2021 06:21 Publikacja: 13.05.2021 16:56

Profesor Krzysztof Simon

Profesor Krzysztof Simon

Foto: tv.rp.pl

„Dlaczego nie mogę zarabiać na życie, promując prozdrowotne zachowania i wyroby? " – pytał w „Faktach po Faktach" TVN prof. Krzysztof Simon, ekspert Rady Medycznej przy premierze, który wystąpił w reklamie maseczek.

– Bo narusza to kodeks etyki lekarskiej – nie mają wątpliwości lekarze i prawnicy.

Rzecznik się przygląda

„Polska firma, polski produkt. 95-procentowa skuteczność, pięciokrotnie mniejszy opór oddychania. Zachęcam do stosowania państwa i państwa najbliższych" – mówi w reklamie maseczek wrocławskiego producenta prof. Krzysztof Simon, znany lekarz chorób zakaźnych i jeden z głównych ekspertów medialnych w czasie pandemii.

Czytaj także: Koronawirus: jakim prawem władza każe nosić maseczki?

Jak dowiedzieliśmy się w Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL), sprawę bada okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej (OROZ) Dolnośląskiej Izby Lekarskiej, której członkiem jest profesor.

– Stanowisko samorządu lekarskiego wobec zgody lekarzy na wykorzystanie swego wizerunku do celów komercyjnych jest jednoznacznie określone w art. 63 ust. 2 kodeksu etyki lekarskiej uchwalonego przez Krajowy Zjazd lekarzy. Zgodnie z tym przepisem, lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swojego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych – mówi rzecznik NIL Rafał Hołubicki.

Zastrzega, że indywidualna ocena, czy w danym przypadku doszło do naruszenia zasad etyki lekarskiej przez konkretnego lekarza i czy będzie prowadzone przeciw niemu postępowanie o odpowiedzialności zawodowej, należy do OROZ, który wydaje postanowienie po zebraniu materiału dowodowego.

Aleksandra Powierża, radca prawny, wspólniczka w kancelarii Podsiadły-Gęsikowska Powierża, specjalizującej się w prawie medycznym, tłumaczy, że w zależności od przewinienia, postępowanie dyscyplinarne wobec lekarza może skończyć się karą upomnienia, nagany, karą pieniężną, czasowym zawieszeniem prawa wykonywania zawodu (PWZ) lub odebraniem PWZ. Dwie ostatnie sankcje stosuje się jednak niezwykle rzadko, przy poważnych przewinieniach dotyczących np. błędów medycznych czy wobec osób, które przewinienia dopuszczają się kolejny raz.

– Jeśli rzecznik odpowiedzialności zawodowej uzna, że naruszono kodeks etyki lekarskiej, to skieruje sprawę do sądu lekarskiego, a ten zdecyduje, czy doszło do takiego naruszenia i wymierzy karę – tłumaczy mec. Powierża.

Profesor Simon tłumaczył w mediach, że nie widzi problemu etycznego, ponieważ reklamuje nie leki, ale wyroby medyczne.

Zdaniem Kajetana Komara -Komarowskiego, radcy prawnego przy Zespole Kryzysowym Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), ten ostatni argument działa na korzyść profesora. Zdaniem prawnika, który doradzał lekarzom w sprawach przed sądem lekarskim, prof. Simonowi grozi raczej upomnienie, w najgorszym przypadku nagana.

– Sąd lekarski może jednak uznać go za niewinnego – zastrzega radca prawny.

Choć według przepisów występ prof. Simona w reklamie nie jest zagrożony wysoką sankcją, środowisko lekarskie jest oburzone jego zachowaniem i tłumaczeniami.

Moralny upadek

– Dziwię się jego decyzji. Albo oznacza to, że zupełnie nie orientuje się w charakterze swojego czynu, albo robi to na co dzień i czuje się tak bezkarny, że tego nie zauważył. Gdyby to była prawda, może to świadczyć o upadku moralnym części środowiska – mówi przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel. I przypomina, że gdy kilka lat temu w reklamie wystąpił lekarz bez prawa wykonywania zawodu, środowisko zmusiło go do rezygnacji z udziału w spocie. – Tymczasem teraz, gdy w reklamie bierze udział znany, szanowany profesor, środowisko milczy. Tymczasem powinien zostać przykładnie ukarany, żeby młodsi koledzy nie uznali, że tak można – mówi nam członek samorządu lekarskiego.

Anna Gołębicka, strateg komunikacji i zarządzania, uważa, że taka ikona mediów informacyjnych, jaką jest prof. Simon, nie powinna angażować się w przedsięwzięcia komercyjne promujące marki i produkty, gdyż może to wprowadzać odbiorcę w błąd, a co za tym idzie, mieć negatywny wpływ na jego wiarygodność w przyszłości.

– Profesor mógłby zaangażować się w reklamę lub kampanię społeczną, która byłaby spójna z jego pozycją, nie zaś w reklamę komercyjną – ocenia Anna Gołębicka.

OPINIA

Łukasz? Jankowski?, prezes ?Okręgowej Izby Lekarskiej ?w Warszawie?

Na lekarzach, szczególnie tych, którzy wypowiadają się publicznie, ciąży szczególna odpowiedzialność, ponieważ oceniane są nie tylko ich słowa, ale również zachowanie. ?

Oprócz tego, że udział lekarza w reklamie jest wątpliwy z punktu widzenia kodeksu etyki lekarskiej oraz ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lepiej by było, gdyby pozostawał w sferze autorytetu medycznego. Występy w tego typu projektach komercyjnych mogą prowadzić do dewaluacji tego autorytetu. ?

Martwi mnie, że udział lekarza w reklamie może stawiać pod znakiem zapytania również głoszone przez niego tezy naukowe. Widz, czytelnik czy słuchacz może stracić zaufanie do eksperta, który jako niezależny specjalista przedstawia fakty naukowe w poważnych mediach informacyjnych, a jednocześnie komercyjnie poleca w reklamie określony produkt.

Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów ze słupami
Konsumenci
To koniec "ekogroszku". Prawnicy dla Ziemi: przełom w walce z ekościemą
Edukacja i wychowanie
Nie zdał egzaminu, wygrał w sądzie. Wykładowcy muszą przestrzegać zasad
Sądy i trybunały
Pomysł Szymona Hołowni nie uratuje wyborów prezydenckich
Edukacja i wychowanie
Uczelnia ojca Rydzyka przegrywa w sądzie. Poszło o "zaświadczenie od proboszcza"
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10