Po wyroku TSUE w sprawie frankowiczów więcej będzie pozwów o unieważnienie umów i wyroków to stwierdzających. Otwarte jest wciąż pytanie, jak je rozliczać.
Ogólna zasada jest taka, że w razie uznania umowy za nieważną strony zwracają sobie to, co w jej ramach sobie świadczyły. Konsument musi liczyć się ze zwrotem wypłaconego kredytu, a sam ma roszczenie o zwrot spłaconych rat, odsetek i marży bankowej.
Jak w sprawie Dziubaków
Ten problem pokazuje sprawa Dziubaków, która wywołała pytanie do Luksemburga. Jako konsumenci zawarli w listopadzie 2008 r. umowę kredytu hipotecznego na 400 tys. zł, indeksowanego do franka na 40 lat. Przez 11 lat spłacili 220 tys., zatem według poglądu prezentowanego przez nich oraz ich pełnomocnika adwokat Agnieszkę Plejewską, ich umowa frankowa jest nieważna i w razie stwierdzenia tego przez SO w Warszawie winni będą bankowi tylko 180 tys. Dodajmy, że według ksiąg bankowych zalegają mu teraz na 520 tys. zł.
Polski sąd wróci do tej sprawy w listopadzie, ale to jedna z wielu spraw frankowych, jakie już wpłynęły do sądów. Sędziowie stoją przed szeregiem problemów prawnych, w szczególności czy i jakie terminy przedawnienia stosować w szczególności do roszczeń banków w razie uznania umowy kredytowej za nieważną.
Czytaj także: