Z dużej chmury mały deszcz. Tak w dużym skrócie można opisać wydarzenia na rynku walutowym w czwartek. Inwestorzy żyli przede wszystkim działaniami banków centralnych. Te wprowadziły nieco zamieszania, ale o ograniczonym zasięgu. W efekcie po południu wyceny głównych walut były podobne jak wczoraj wieczorem. Dolar kosztował 4,07 zł, zaś euro 4,27 zł, chociaż warto zwrócić uwagę, że jeszcze rano notowaliśmy niższe poziomy.

Szwajcarzy zaskakują złotego

Zaskoczeń w czwartek dostarczył głównie szwajcarski bank centralny, który nieoczekiwanie obciął stopy procentowe o 50 pkt bazowych, a nie tak, jak spodziewał się rynek o 25 pkt. Początkowo frank zareagował na ten ruch słabością, której skala w kolejnych godzinach została nieco wygaszona. Za franka po południu płacono 4,58 zł, czyli 0,4 proc. mniej niż wczoraj.

Zaskoczeń nie było za to ze strony Europejskiego Banku Centralnego. Ten zgodnie z oczekiwaniami obniżył stopy procentowe o 25 pkt bazowych. - Decyzja o obniżce została uzasadniona zaktualizowaną oceną perspektyw inflacji, obecnym obrazem presji inflacyjnej i siłą oddziaływania mechanizmu transmisji impulsów polityki pieniężnej. Nowe projekcje EBC pokazały nieznacznie niższą niż we wrześniu ścieżkę inflacji oraz zauważalnie niższą ścieżkę wzrostu gospodarczego. Decyzja o obniżce została uzasadniona zaktualizowaną oceną perspektyw inflacji, obecnym obrazem presji inflacyjnej i siłą oddziaływania mechanizmu transmisji impulsów polityki pieniężnej. Nowe projekcje EBC pokazały nieznacznie niższą niż we wrześniu ścieżkę inflacji oraz zauważalnie niższą ścieżkę wzrostu gospodarczego – wskazują ekonomiści PKO BP.