Z kolei przemysł zbrojeniowy to jego zdaniem "huba która ssie soki z polskiej armii". Przykłady? Kraby – nowoczesne armatohaubice, które są chlubą naszej armii w trakcie licznych defilad, jego zdaniem były przepłacone. Z kolei z kupionego dla WOT karabinku Grot – też chluby polskiej zbrojeniówki, nie da się strzelać w nocy, bo nie mają one odpowiednich przyrządów celowniczych. Załamany został łańcuch dostaw części zamiennych dla samolotów F-16, dlatego dokonywana jest tzw. kanibalizacja – czyli części wyjmowane są z innych maszyn, chociaż Różański przyznaje, że ma to "jednak ciągle charakter incydentalny". Wojsko nadal używa do strzelania z nowoczesnego moździerza Rak pocisków OF-843, które weszły do uzbrojenia Armii Czerwonej w 1943 roku. Stawia też pytania dlaczego w takim samym trybie jak w przypadku zakupu samolotów dla ViP nie kupiono śmigłowców dla polskiej armii?
Generał przypomina, że chociaż Polska armia zajmuje w rankingu 22 miejsce pod względem potencjału bojowego, i szczyci się, że ma 1065 czołgów, to jednak większość z nich nadaje się do muzeów. Opisuje decyzje, które wprowadzają chaos w funkcjonowaniu jednostek wojskowych - np. nie jest w nich już magazynowana amunicja. Znajduje się ona w tzw. Wojskowych Oddziałach Gospodarczych, które są czynne do godz. 15:30. Czy gdyby zatem wybuchła wojna po tej godzinie, żołnierze zostaliby bez amunicji? Następnie generał dodaje, że w ogóle logistyka polskiej armii szwankuje. Do tego jest stopniowo rozbrajana. Przypomnijmy, że w tej chwili mamy dwa wysłużone okręty podwodne, które niebawem wyjdą ze służby, a także ORP Orzeł, który jest zepsuty. Jednocześnie MON nie jest w stanie zaplanować zakupu nowych jednostek. Różański przypomina, że na nowe okręty podwodne trzeba czekać 7-9 lat, a tymczasem rząd nie jest w stanie nawet określić, kiedy w tej sprawie zapadnie decyzja. Tymczasem, dodaje dowódca, polskie porty są praktycznie odsłonięte, na dnie Bałtyku w ich pobliżu nie ma sensorów, które alarmowałyby przed wejściem do polskiego portu obcej jednostki.
Wojsku brakuje mundurów, butów, żołnierze dostają skarpetki cerowane, a hełmy pamiętające czasy PRL i są malowane – o tym pisaliśmy w "Rzeczpospolitej", a Różański jeszcze do tej "wojskowej biedy" dodaje informacje, że mundury płoną jak pochodnia – bo przeprowadził taki test.
Dzisiaj nie wiadomo – pomimo doświadczeń zebranych na misjach - czy wojsko jest zdolne do przeprowadzenia operacji specjalnej na terenie innego kraju, np. odbicia zakładników. Ujawnia, że przygotowany przez wojska specjalne plan takich ćwiczeń pod kryptonimem „Ambasada", które planowane były w Gruzji, został storpedowany przez Macierewicza. Krótko po przedstawieniu takiego scenariusza stanowisko stracił szef wojsk specjalnych gen. Piotr Patalong i dowódca GROM płk. Piotr Gąstał.
Dlaczego przegramy wojnę z Rosją? Bo, zdaniem generała, polska armia jest zbiorem luźno powiązanych jednostek o różnym stopniu profesjonalizmu, wyszkolenia, ukompletowania i uzbrojenia. Generał przypomina, że ćwiczenia pod kryptonimem „Kraj" ostatnio były organizowane w 2003 roku, a powinny odbywać się co 5 lat. W 2015 r. zlikwidowane zostało nawet centrum kierowania obroną państwa. Brakuje podstawowych dokumentów np. strategii rozwoju bezpieczeństwa narodowego, planów reagowania wojennego. Jego zdanie WOT "wykrwawia polską armię", a w wypadku wojny nie będzie z niej pożytku. Nie mamy skończonej reformy systemu dowodzenia, a już ją zmieniamy. Polska nie stworzyła też mechanizmu odtwarzania rezerw na wypadek wojny. Choć generał nie mówi tego wprost, najpewniej w wypadku wybuchu wojny będziemy musieli się bronić 30 dni do czasu przybycia odsieczy.
Różański ma ambicje polityczne, namawia prezydenta, aby przestrzegał konstytucji, uważa że partia rządząca destabilizuje sytuację w kraju. Obawia się, że PiS wyprowadzi Polskę z UE, a także wplącze w awanturę z Rosją.