Jego efektem jest zestawienie osiągnięć poszczególnych krajów. To bardzo ciekawy materiał, który ukazuje zachodzące zmiany w niektórych obszarach zatrudnienia kobiet, także w naszym kraju. Nasuwa się jednak pytanie, o kierunek tych zmian a jednocześnie w tle o charakter współczesnego feminizmu w Polsce w tym aspekcie.
Polska od 2000 r. awansowała w zestawieniu z 19. na 9. miejsce. Awans jest, zdaniem autorów raportu, efektem szybko spadającej stopy bezrobocia wśród kobiet, która w 2016 r. kształtowała się na poziomie 6 proc., podczas gdy w 2000 r. odsetek ten stanowił aż 18 proc. Na uwagę zasługuje też zdaniem autorów raportu zdecydowana poprawa wskaźnika dotyczącego zatrudnienia kobiet na pełen etat. Wskaźnik ten wzrósł o 9 proc. aż do 91proc. zatrudnionych kobiet. Zdaniem autorów raportu to świetny wynik biorąc pod uwagę średnią dla krajów OECD, która wynosi 75 proc. zatrudnionych kobiet. Z kolei różnica w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn (tzw. pay gap) wynosi 7 proc., przy czym średnia w krajach OECD to 16proc. Indeks, czyli ostateczne 9 miejsce w rankingu, jest jednak średnią ważoną uwzględniającą także inne wskaźniki.
Analizując szczegółowo raport, „sukces", jakim jest wskaźnik zatrudnienia kobiet na pełen etat wynoszący 91 proc. kobiet zatrudnionych, blednie jednak, gdy zestawimy go ze wskaźnikiem 62 proc. kobiet w Polsce będących w ogóle aktywnych zawodowo. Dla porównania średnia kobiet aktywnych zawodowo w krajach OECD wynosi 69 proc. Najwyższe wskaźniki dotyczące aktywności zawodowej kobiet pojawiają się natomiast wśród krajów zajmujących w rankingu czołowe miejsca. Podobnie cieszymy się w Polsce z malejącego wskaźnika bezrobocia wśród kobiet spadającego do 6 proc., podczas gdy jednak 38 proc. kobiet nie jest aktywnych zawodowo w ogóle, w tym jak rozumiem, 30 proc. z innych przyczyn niż bezrobocie. Zakładając nawet, że w tym gronie znajdują się także emerytki, nadal odsetek ten jest wysoki.
Zestawienie powyższych wskaźników może w pewnym uproszczeniu prowadzić do wniosku, że w Polsce kobiety pracują albo na cały etat, albo nie pracują w ogóle.
Elastyczne formy zatrudnienia
Raport wskazuje, że gdyby Polska osiągnęła poziom zatrudniania taki, jak np. u jednego z liderów rankingu - w Szwecji, PKB w Polsce wzrosłoby o 10 proc. Czy wzrost PKB byłby jednak również możliwy, gdyby zaktywizować kobiety poprzez zatrudnienie ich na mniejszy etat lub w sposób elastyczny? Praca na pełen etat, czy pełnienie ról w zarządach czy radach nadzorczych bywa dużym wyzwaniem dla kobiet. Te wyzwania mogą mieć różny charakter np. finansowy, organizacyjny, emocjonalny. Czy nie warto zastanowić się nad rozwiązaniami, które popularyzowałyby i zachęcałyby w Polsce pracodawców do zatrudniania na mniejszy etat lub do elastycznego podejścia do godzin pracy. Z pewnością tym, co zniechęca do pracy na mniejszy etat w Polsce jest poziom wynagrodzenia. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że różnice w zarobkach między mężczyznami, a kobietami istnieją (wg Raportu PwC 7proc.), to zmniejszając etat wydaje się, że kobieta zarabia podwójnie mniej.