Rzeczpospolita: Samorządy zachęcają rodziców, by posyłali swoje sześcioletnie dzieci do szkoły. Z punktu widzenia dobra dziecka warto zachęcać?
Jarosław Pytlak: Dobrze, że został cofnięty obowiązek szkolny dla sześciolatków, o co walczyłem, i że rodzice mają wybór: posłać dziecko do zerówki albo do pierwszej klasy. Przy czym rodzice powinni przeprowadzić diagnozę dziecka, zanim zapiszą je do szkoły. Na moje oko jedynie co czwarty sześciolatek jest gotowy, by pójść do pierwszej klasy. Osobiście swoje dziecko zostawiłbym w przedszkolu.
Jak sześciolatki odnajdują się w szkolnej rzeczywistości?
Po pierwsze, bywa kłopot z klasami mieszanymi, w których między dziećmi może być nawet półtora roku różnicy. Taka sytuacja nie jest rzadkością. Szkoły czasem obiecują np., że stworzą odrębne klasy dla sześcio- i siedmiolatków, ale bywa, że realia okazują się inne.
Po drugie, to, jak dziecko będzie się czuło w szkole, jest kwestią indywidualną. Są dzieci, które odnajdują się wszędzie. Ale są też takie, które mają kłopot w każdym otoczeniu. Przeciętne dziecko może się świetnie odnaleźć w szkole, ale pod warunkiem że trafi w dobre ręce.