Tylko że dla Niemiec kraje Grupy Wyszehradzkiej są już znacznie ważniejszym partnerem gospodarczym niż Francja. Może to jest kwestia zmiany odruchów w polityce zagranicznej, mentalności?
Zmiana mentalności, jak wiadomo, zajmuje dużo czasu (śmiech). Ale mówiąc serio: czasem będziemy mieli wspólne stanowisko z Francją, czasem z Polską, a czasem z Włochami. Tu nie może być jednego zestawu sojuszników, bo współpraca w Europie obejmuje zbyt wiele obszarów.
W negocjacjach nad nowym budżetem Unii po 2021 r. Polska może liczyć na wsparcie Niemiec, aby utrzymać dużej skali fundusze strukturalne i subwencje rolne?
To są ważne, ale i trudne negocjacje, mamy nadzieję, że uda się je zakończyć jeszcze w tym roku za przewodnictwa Finlandii w Unii. Część krajów chce faktycznie utrzymać w jak największym stopniu fundusze strukturalne i rolne, ale są też takie, które uważają, że trzeba je ograniczyć na rzecz innych celów: wsparcia innowacji, polityki migracyjnej i obronnej. Wiele będzie zależało od tego, jak duży okaże się cały budżet. Należy przy tym pamiętać, że wraz z wyjściem Brytyjczyków odpadnie ważny płatnik do budżetu UE. Na pewno nie będzie można spełnić wszystkich życzeń.
W interesie Niemiec nie jest jednak dalszy rozwój infrastruktury w sąsiedniej Polsce? To wasze zaplecze gospodarcze.
To tak nie działa. W tych rokowaniach nie ustalamy podziału środków wedle regionów geograficznych, tylko rozdziałów obejmujących różne przeznaczenie pieniędzy europejskich. Fundusze strukturalne i rolne zostaną oczywiście ograniczone, z tym pogodził się nawet polski rząd. Pytanie, jakiej skali będą to cięcia.
Niemcy i Francja nie były w stanie uzgodnić ambitnej reformy strefy euro, z wielkim trudem przychodzi im ustalenie kandydatów na główne funkcje stanowiska w Brukseli. Minister ds. europejskich Konrad Szymański uważa, że epoka, gdy dwa kraje mogły sterować Unią, minęła. Może czas na reaktywowanie Trójkąta Weimarskiego, włączenie do tej współpracy Polski?
Nie należy nie doceniać francusko-niemieckiego tandemu, mamy wciąż duże osiągnięcia, takie jak PESCO albo budżet dla strefy euro i traktat akwizgrański. A zgoda: w Europie 28 czy wkrótce 27 państw, choć oś Paryż–Berlin jest warunkiem niezbędnym skutecznej polityki europejskiej, to nie jest to układ wystarczający. Uważamy, że Trójkąt Weimarski jest dobrym sposobem, aby pójść do przodu! W jego ramach można położyć na stole wiele rzeczy, nie tylko przyszłość integracji, ale też NATO czy współpracę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Polska nie należy do strefy euro. To utrudnia polsko-niemiecką współpracę gospodarczą?
Oczywiście docenilibyśmy, gdyby Polska przyjęła euro. Decyzja o dacie przystąpienia jest decyzją Polski.
Dlaczego? Przecież dzięki złotemu niemieckie firmy mogą korzystać ze znacznie niższych kosztów produkcji w Polsce.
Przyjęcie euro nie oznacza, że koszty automatycznie rosną. Koszty produkcji nie zależą tylko od waluty, w której powstają. Słowacja np. mogła nawet dzięki euro zwiększyć swoją przewagę komparatywną. Euro jest walutową światową. Im więcej krajów do niej należy, tym staje się silniejsza.
Myśli pan też o Grecji?
Oczywiście były kraje, z którymi mieliśmy problemy w przeszłości, ale je rozwiązujemy razem!
Jarosław Kaczyński uważa, że dla Polski przystąpienie do euro będzie miało sens, gdy poziom rozwoju w naszym kraju zbliży się do tego w Niemczech. Polska może stać się bogatsza od Niemiec?
To pokaże przyszłość. Oczywisty jest fakt, że polska gospodarka rozwija się bardzo dynamicznie.
Na niedawnym szczycie G20 w Osace Angela Merkel wypracowała plan obsadzenia głównych stanowisk w UE, przewidujący, że Frans Timmermans stanie na czele Komisji Europejskiej. To się zmieniło we wtorek. Czy przede wszystkim z tego powodu, że kanclerz wzięła pod uwagę zastrzeżenia wobec tej kandydatury, czy może je nawet podzielała?
Niemcy wspierały model tzw. spitzenkandydata. W Radzie Europejskiej było to jednak nie do zrealizowania. Najważniejsze jest teraz, że znaleźliśmy kompromis: pani von der Leyen została nominowana bez głosów przeciwnych. Jest godne zauważenia, że Radzie Europejskiej się to udało, ponieważ wymagało to gotowości do kompromisu po wszystkich stronach.
Wspaniałe jest także, że po raz pierwszy na czołowe stanowiska nominowano dwie kobiety i dwóch mężczyzn. I pokazuje, że poważnie traktujemy obawy wszystkich państw. Teraz nowego przewodniczącego lub nową przewodniczącą Komisji musi wybrać Parlament Europejski. Pani von der Leyen podejmie wysiłki, aby go przekonać, i ma wiele dobrych propozycji i pomysłów.
Wśród pięciu nominowanych na najważniejsze stanowiska w UE nie ma nikogo z Europy Środkowo-Wschodniej. Na ile Ursula von der Leyen jest uwrażliwiona na polskie interesy w Unii, np. wolną konkurencję we wspólnym rynku. Czy będzie w Brukseli kontynuowała politykę kanclerz Merkel, który chciała uniknąć podziałów w UE, choćby poprzez większą integrację krajów ze strefy euro?
Ursula von der Leyen jest bardzo doświadczonym politykiem. W Niemczech piastowała różne stanowiska ministerialne. Mówi płynnie po angielsku i francusku i jest przekonaną Europejką. Nawiązała bardzo dobre kontakty z Polską, szczególnie w okresie pełnienia funkcji ministra obrony. Pani von der Leyen zbudowała poza tym dużo zaufania w Unii Europejskiej i NATO: czy to w ramach misji NATO na Morzu Egejskim, pomocy w monitorowaniu przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, czy też zaangażowania na rzecz europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony.
W piątek kanclerz Merkel wzięła udział w Poznaniu w szczycie tzw. Procesu Berlińskiego. W jakim stopniu Polska może razem z Niemcami działać na rzecz wypracowania realistycznej europejskiej perspektywy dla krajów Bałkanów Zachodnich?
Polska prezydencja w Procesie Berlińskim zorganizowała w Poznaniu wyjątkowy szczyt. Rząd federalny, który w roku 2014 zapoczątkował ten Proces, jest Polsce za to bardzo wdzięczny. Zbliżenie państw Bałkanów Zachodnich do UE leży w naszym własnym, europejskim interesie. Polska i Niemcy ściśle współpracują, aby popchnąć do przodu współpracę regionalną. Do tego należą handel, inwestycje, infrastruktura, a także np. wymiana młodzieży i kooperacja w dziedzinie naukowej.
Obydwa nasze kraje chcą zaoferować wszystkim państwom Bałkanów Zachodnich wiarygodną perspektywę europejską, przyczyniającą się do pokoju, pojednania i dobrobytu w całym regionie.
Przy okazji szczytu w Poznaniu ministrowie gospodarki Niemiec, Polski i Francji podpisali perspektywiczną deklarację dotycząca europejskiej polityki konkurencji. Jest to nader istotne z politycznego i gospodarczego punktu widzenia i dowodzi, że Trójkąt Weimarski jest żywy i przynosi konkretne rezultaty.