Premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w czwartek wieczorem z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, a potem z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Głównym tematem był unijny budżet na lata 2021-27. Komisja Europejska w swym projekcie z 2018 r. zaproponowała w polityce spójności odchudzenie koperty dla Polski z obecnych 83,9 mld euro (w budżecie 2014-20) do 64,4 mld euro w budżecie 2021-27 (w cenach z 2018 r.), czyli o 23 proc. Ponadto ze wspólnej polityki rolnej przewidziano dla Polski około 27,1 mld euro (w tym 18,9 mld euro na dopłaty rolne), a w obecnej siedmiolatce to ok. 33 mld euro. Szkopuł w tym, że główni płatnicy do wspólnej unijnej kasy naciskają na dość mocne odchudzanie projektu Komisji, co – to teraz ból głowy polskiego rządu – może przełożyć się na dalsze cięcia w funduszach dla Polski z polityki spójności.
– Brytyjczycy wyszli z Unii, co zmniejsza wpływy z brytyjskiej składki. Ale pomimo to Unia musi zachować swe tradycyjne, traktatowe działania budżetowe, czyli politykę spójności i politykę rolną. Rozwiązaniem są wpływy z nowych źródeł budżetowych – tłumaczył Morawiecki po swych obu spotkaniach w Brukseli. Z Michelem – wedle relacji samego premiera – Morawiecki rozmawiał m.in. o takich nowych dochodach z podatku od plastiku czy też opłaty od emisji CO2 nakładanej na towary importowane spoza Unii. – Nowe źródła dochodów będą kluczowe dla kompromisu budżetowego – powiedział Michel.
Podczas dość krótkiego spotkania z von der Leyen nie rozmawiano na temat praworządności, choć służby prawne Komisji już przygotowują się do wszczęcia postępowania przeciwnaruszeniowego co do nowej polskiej ustawy o sądach. Morawiecki zapewniał, że w rozmowie z Michelem ewentualne powiązanie unijnych funduszy z praworządnością było wątkiem „pobocznym” odłożonym do późniejszych rozmów.
Czy przetrwają przyjaciele spójności?
Morawiecki był już szesnastym premierem, z którym Charles Michel w tym tygodniu rozmawiał o szczycie budżetowym, który zacznie się 20 lutego. Michel podczas dotychczasowych konsultacji – wedle naszych informacji – nie przedstawiał zarysu swego projektu kompromisu, lecz wypytywał wszystkich kolejnych rozmówców o stanowisko w kilku kluczowych punktach budżetu na lata 2021-27. Zdaniem unijnych dyplomatów Michel może przedłożyć swój projekt ugody pod koniec przyszłego tygodnia, a jego zmodyfikowaną wersję – po kolejnej rundzie negocjacji dwustronnych – dopiero w dniu rozpoczęcia szczytu.
Polska gra w tych negocjacjach jako członek grupy „przyjaciół polityki spójności”, którzy w ostatnią sobotę [1.02.2019] spotkali się w Portugalii już na swym trzecim z kolei szczycie. Przedstawiciele 15 krajów Unii (Europa Środkowo-Wschodnia, Hiszpania, Portugalia, Grecja, Cypr i Malta) podpisali tam deklarację wzywającą, by w nowej siedmiolatce utrzymać nakłady na politykę spójności na obecnym poziomie. Tymczasem już nawet projekt Komisji Europejskiej z 2018 r. tnie całą pulę na politykę spójności o 11 proc. W tym projekcie cały unijny budżet miałby być równy ok. 1,11 proc. DNB (dochodu narodowego brutto w skali całej Unii niewiele różniącego się od PKB), fińska prezydencja przed dwoma miesiącami zaproponowała zaciśnięcie pasa do ok. 1,07 proc. DNB (czyli z 1135 mld do 1087 mld euro), ale Holandia, Szwecja, Dania i Austria twardo obstają przy redukcji do 1 proc. DNB (czyli o dalsze ok. 85 mld euro), co na razie popierają również Niemcy.