O tym, że białoruskie służby zatrzymały 32 pracowników prywatnej rosyjskiej firmy wojskowej Wagnera, poinformowała w środę rządowa agencja Biełta. Powołując się na organy ścigania, stwierdziła, że ogółem na Białoruś przybyło ponad 200 bojówkarzy, według tych doniesień mieli „destabilizować sytuację podczas kampanii wyborczej". Najpierw mieli się wprowadzić do jednego z mińskich hoteli w nocy z 24 na 25 lipca. Następnie przeprowadzili się do jednego z podmińskich sanatoriów. Tam, według informacji lokalnych mediów, zostali zatrzymani przez jednostki antyterrorystyczne KGB.
Dowiedz się więcej: Zielone ludziki u Łukaszenki?
Agencja opublikowała nawet dane osobowe zatrzymanych oraz podała ich daty urodzenia. Informowała też o 33. zatrzymanym „na południu Białorusi" niejakim Andreju B. Rosyjskie media jeszcze w środę twierdziły, że wagnerowcy mieli jechać jechać do innego kraju. Rosyjska sekcja Radia Swoboda wymieniła w tym kontekście Sudan, zauważając, że „Materiał filmowy z ich zatrzymania pokazuje sudański banknot 20-funtowy i kartę telefoniczną z widokiem sufickiego meczetu w Kassali”.
Rosjanie zatrzymani na Białorusi zamierzali polecieć do Stambułu - powiedział tymczasem w czwartek ambasador Rosji w Mińsku Dmitrij Mezencew.
- Obywatele Federacji Rosyjskiej zamierzali 25 lipca przelecieć z Mińska do Stambułu i nie spodziewali się pozostania na Białorusi przez dłuższy czas, a znacznie później planowali powrót do stolicy Rosji z innego państwa samolotem, z pominięciem terytorium Białorusi - powiedział dziennikarzom ambasador, cytowany przez agencję Interfax.