Dzieje prześladowań bobrów można podzielić na trzy okresy. Według Latiniego w średniowiecznej Europie wieśniacy polowali na nie ze względu na jądra – „bardzo gorące" i „skuteczne jako lekarstwo". „Natura jednak, pouczająca wszystkie stworzenia o ich właściwościach, dała bobrom wiedzę o przyczynie, dla której na nie polują; kiedy bóbr spostrzeże, że nie będzie mógł uciec, sam odgryza sobie zębami jądra i rzuca je myśliwym, pozbawiając się tym samym najlepszej części swojego ciała". Później na bobry polowano z powodu futer. W Ameryce bobrowa czapa stanowiła nieodłączny atrybut wszystkich traperów i zwiadowców, takich jak Davy Crockett, pogranicznik i bohater ludowy, czy sławny pionier Daniel Boone, który wyznaczył szlak przez przełęcz Cumberland z Karoliny Południowej do Kentucky. Potem futra wyszły z mody, a modna stała się ochrona zagrożonych gatunków.
Dziś na Podlasiu kłopot w tym, że bobry budują tamy, a woda zalewa łąki, na których latem powinno paść się bydło. Być może bywa i tak, choć znam wieś na Mazowszu, gdzie bez litości wybito bobry, a latem na niezalewanych już łąkach spotkać można jedynie pogrążonych w filozoficznym bezruchu chłopów, którzy – zasłuchani w bzyczenie much i obojętni na kuszenie samsary – raczą się popularną arizoną.
Czytaj więcej
Ktoś rzeknie, że nie jestem stosowną osobą, by dorzecznie się wypowiadać w sprawie świętości Jana Pawła II. Jako autor hasła „Nie płakałem po papieżu" powinienem powściągliwie milczeć w sprawie dalszych losów jego postaci w zbiorowej świadomości. Cóż bowiem mogę wiedzieć o tym, dlaczego ludziom Kościoła i wiernym potrzebne jest formalne uznanie, drogą zawiłych procedur, za świętego człowieka, który za życia już był otoczony mirem świętości.
Moja osobista fascynacja „małym ludkiem" wynika z przekonania, że łączy go jakieś tajemnicze pokrewieństwo z człowiekiem. Podobnie jak ten ostatni, bóbr posiada swój udział w żywiołach wody, ziemi i powietrza. Według Filona Aleksandryjskiego człowiek, „o ile mieszka i chodzi po ziemi, jest ziemską istotą, o ile zanurza się pod wodą, pływa i często podróżuje okrętem, jest stworzeniem żyjącym na wodzie, a oczywistym przykładem tego są kupcy, marynarze, poszukiwacze purpury, poławiacze pereł i rybacy. O ile natomiast jego ciało wystaje ponad ziemię i jest wyprostowane do góry, można go słusznie nazwać istotą powietrzną" („O stworzeniu świata"). Udział bobra w trzech żywiołach jest nawet mocniejszy niż udział człowieka, który nie zawsze przecież jest marynarzem czy poszukiwaczem purpury. Ponadto bóbr posiada pewną właściwość, która wydaje się lustrzanym odbiciem cechy przysługującej człowiekowi. Otóż bóbr kanadyjski (w Kanadzie zwierzę to ma najlepsze warunki, by żyć w zgodzie ze swoją naturą) przez całe lato samotnie zbija bąki w swoim żeremiu, a do prawdziwej pracy zabiera się dopiero późną jesienią. Gdy zima za pasem, rozleniwione zwierzątka wyłażą ze swoich domków i łączą się w grupy od dwustu do trzystu sztuk. I okazuje się, że dopiero w gromadzie bobry posiadają jakąś nieprawdopodobną inteligencję pozwalającą im wznosić wyszukane tamy i wioski, w których całe ich rodziny będą mieszkać aż do wiosny. Tu właśnie dostrzec można główną różnicę między człowiekiem a bobrem. Jeden człowiek jest inteligentny (zgoda, że nie każdy, ale jednak), w tłumie zaś głupieje z kretesem (czy zauważyli państwo, że partie polityczne lub inne ciała zbiorowe często dokonują wyborów, na które jeden odpowiedzialny człowiek nigdy by sobie nie pozwolił?). W przypadku bobra jest dokładnie odwrotnie: jeden bóbr to flegmatyczny głuptas – społeczność jest genialna. Proszę przy tym zwrócić uwagę, że bóbr w niekorzystnym dla swojej inteligencji czasie letniej samotności nie porywa się na wielkie dzieła, ludzie zaś w tłumie (konfiguracja zdecydowanie niekorzystna dla tego gatunku) chętnie psują to, co zbudowały wybitne jednostki. Musi w tym być jakaś nauka lub choćby znak.
Czytaj więcej
29 STYCZNIA 2011: Przedsiębiorcy, samorządowcy, politycy zgłaszali się do Leszka K. po „przysługę". Gdzie wycofało się państwo, wszedł przestępczy holding.