Adwokat czy adwokatka, czyli o feminatywach w zawodach prawniczych

Ostatnimi czasy remedium na wrocławskie korki spowodowany coroczną fala wakacyjnego łatania dziur wszelakich stanowią audiobooki abonamentowo dostarczane mi przez pewną znaną aplikację.

Publikacja: 02.09.2023 08:00

Adwokat czy adwokatka, czyli o feminatywach w zawodach prawniczych

Foto: Adobe Stock

Jakoś trzeba sobie w końcu ten czas w drodze do i z kancelarii umilać. Za namową mojej małżonki sięgnąłem więc ostatnio po „Żeńskie końcówki języka” Martyny Zachorskiej. Jako że również czas ten umilam sobie radiem (szanowna Krajowa Rado: abonament oczywiście regulując) doszło do tzw. niespotykanego zbiegu okoliczności – z jednej słucham sobie wywodów o końcówkach żeńskich tytułów zawodowych, z drugiej o pośle prawicy co to żeńskie końcówki każe sobie w mózg lub w brudne buty wsadzić (przepraszam co wrażliwszych czytelników – to cytat niestety…). Wojującym feministą nie jestem, niemniej piękno ojczystego języka nie jest mi obce. Wszak w zawodzie radcy prawnego, w szczególności w swej sądowej odsłonie, to narzędzie fundamentalnie podstawowe.

No właśnie, w zawodzie radcy prawnego… Coś mi się tam z czasów aplikanckich po zakamarkach pewnego organu obijało, stąd też będąc już na etapie zawodowym umożliwiającym zlecanie wszelkich analiz słowa pisanego od ustawodawcy bezpośrednio pochodzącego kolegom i koleżankom do fachu aspirującym, niezwłocznie do rzeczonej kancelarii przybywszy, analizę taka ustaw korporacyjnych powierzyłem. I cóż z analiz tych ku memu pewnie niczym nieuzasadnionemu przerażeniu wynikło? Otóż art. 1 ust. 2 ustawy o radcach prawnych wprost stanowi, iż tytułem zawodowym prawnie chronionym jest tytuł „radcy prawnego”. I tyle, brak jakiejkolwiek dalszej lub wcześniejszej części regulacji, brak mimo usilnych poszukiwań odniesienia, że ilekroć w ustawie mowa o radcy prawnym należy przez to rozumieć również radczynię prawną, brak jakichkolwiek didaskaliów do tytułu samej ustawy…

Czytaj więcej

Rada Języka Polskiego zabrała głos ws. feminatywów

Narodowe uniesienie prezentowane z jednej i feministyczne z drugiej jak już wskazałem jest mi obce, niemniej precyzja języka – dokładnie odwrotnie. Użycie formy męskiej dla określenia zawodu żeńskiego z niejasnych dla mnie jako wyłącznie lingwisty – samozwańca przyczyn skutkuje wymykaniem się tych form deklinacji wszelakiej, co z precyzją przekazu za wiele wspólnego nie ma. Tym bardziej, że jak polonistka ma w szkole powszechnej klarowała, język polski fleksyjnym a nie pozycyjnym jest… Zwalniając więc kolegów aplikantów i koleżanki aplikantki z dalszej działalności badawczej i pomny lektury zasłyszanej w samochodzie oddałem się sam studiom nad etymologią radczyni prawnej i adwokatki, a także doradczyni podatkowej (cóż, koleżanek z braterskich i siostrzanych korporacji nie można pozostawiać na gramatycznym marginesie).

Termin „radczyni prawna” i „adwokatka” powszechnie używany był w zasadzie od chwili, w której przedstawicielki płci pięknej zaczęły wykonywać ten zawód i pojawiać się zaczął już w dwudziestoleciu międzywojennym. W prasie codziennej już w 1921 roku w czasopiśmie „Bluszcz” możemy przeczytać artykuł „Pierwsze adwokatki w Irlandii” i nikt z czytelników (a obecne posty pod artykułami to nie tylko znak naszych czasów – listy do redakcji były niegdyś wyjątkowo popularną i równie chętnie jak dziś nadużywaną formą wyrażenia nie tylko opinii, ale i wylania frustracji wszelakich niekiedy dość luźno z popełnioną publikacją jedynie związanych) nie uznał tego terminu za niepokojąco podobnego do pewnego popularnego ciasta. Jeśli adwokatki to czemu nie radczynie prawne?

Otóż znów słów kilka o historii. O ile zawód uregulowany prawem o adwokaturze swe korzenie ma w zamierzchłej przeszłości (pewnie kompetentniejsi w tej materii byliby koledzy i koleżanki uczące się o jego etosie w czasach aplikacji w przeciwieństwie do autora-ignoranta), o tyle zawód racy prawnego powstał dopiero w latach osiemdziesiątych. A wówczas już od lat bez mała czterdziestu lepszy ustrój walczył o zrównanie w prawach kobiet z mężczyznami właśnie poprzez wyrugowanie z języka feminatywów w formach wszelakich i ujednolicone nazewnictwo profesji. Tym bardziej dziwić może intensywność protestów co do niewinnej „posłanki” stojące u podstaw cytowanej wypowiedzi – jeśli nie spałem zbyt głęboko w czasie ostatnich Wiadomości TVP z tego, co udało mi się zrozumieć, to komuna jest be, a II RP cacy, z sanacją na czele. To o co w takim wypadku cały ten szum?

O ile w wypadku zawodów nie regulowanych ustawowo można pozostawić dyskusje lingwistom, o tyle w wypadku tych uregulowanych już się tak nie da. Bo skoro tytułem zawodowym jest tytuł „radcy prawnego”, „adwokata”, „doktora nauk medycznych” to w sytuacjach ściśle zawodowych nim właśnie niestety posługiwać się musimy.

Zespół nam się rozrósł ostatnio, a feminizacja postąpiła jeszcze bardziej, więc radczyń ci u nas dostatek. Przynajmniej w komunikacji bieżącej więc, aby nie pozbawiać koleżanek możliwości stosowania co do samych siebie możliwości odmiany przez przypadki pozwolimy sobie na używanie i radczyń i adwokatek i innych łatwych do znalezienia w SJP form żeńskich. Aby tytuły te miały jednak odpowiednie umocowanie normatywne i również na zakorzenione zwyczajowo pieczątki zawędrować mogły potrzebna byłaby interwencja ustawodawcy. O stosowną inicjatywę poprosimy odpowiednie korporacje w skrytości ducha licząc na poparcie radczyń, doradczyń i adwokatek jak również radców, doradców i adwokatów, również spoza naszego zespołu. A może i sędzie się dołączą… kto wie?

Krzysztof Granat, radca prawny k&L Legal

Krzysztof Granat, radca prawny k&L Legal

Krzysztof Granat, radca prawny k&L Legal

materiały prasowe

Jakoś trzeba sobie w końcu ten czas w drodze do i z kancelarii umilać. Za namową mojej małżonki sięgnąłem więc ostatnio po „Żeńskie końcówki języka” Martyny Zachorskiej. Jako że również czas ten umilam sobie radiem (szanowna Krajowa Rado: abonament oczywiście regulując) doszło do tzw. niespotykanego zbiegu okoliczności – z jednej słucham sobie wywodów o końcówkach żeńskich tytułów zawodowych, z drugiej o pośle prawicy co to żeńskie końcówki każe sobie w mózg lub w brudne buty wsadzić (przepraszam co wrażliwszych czytelników – to cytat niestety…). Wojującym feministą nie jestem, niemniej piękno ojczystego języka nie jest mi obce. Wszak w zawodzie radcy prawnego, w szczególności w swej sądowej odsłonie, to narzędzie fundamentalnie podstawowe.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Prawo karne
"Budda" w areszcie. Sąd podjął decyzję także w sprawie innych podejrzanych
Praca, Emerytury i renty
Pracownik na L4 ma ważny obowiązek. Za niedopełnienie grozi nawet dyscyplinarka
Administracja państwowa
Koniec z pracą urzędów od 8.00 do 16.00. Co chce zrobić rząd?