Czy trwa import do Polski produktów zbożowych ze Wschodu?
Trwa, ponieważ ze zbóż embargiem objęte są tylko pszenica, kukurydza, słonecznik i rzepak. Jęczmień, szczególnie paszowy, czy owies nadal są normalnie importowane. Nie jest więc tak, że wszystkie zboża zostały wstrzymane. Wiele wskazuje na to, że po 15 września nie będzie i tej blokady na te pierwsze cztery produkty.
Czytaj więcej
W pierwszych miesiącach 2023 r. wjechało do nas 600 razy więcej ukraińskiej pszenicy niż rok wcześniej.
Prezydent Andrzej Duda podczas wizyty w Kijowie wspomniał o szybkim uwolnieniu handlu, co odczytano jako zgodę na zniesienie blokady zbóż po 15 września.
Rolnictwo w ciągu roku w zakresie rynkowym zostało zrujnowane. Rok temu, w lipcu, złożyliśmy w Sejmie ustawę, zakładającą wprowadzenie kaucji wwozowych. Gdyby istniała kaucja 1000 zł od tony, nie mielibyśmy sytuacji, w której zboże zalegałoby w polskich magazynach. Dzisiaj rząd okłamuje wszystkich dookoła – i konsumentów, i rolników, i sam siebie – bo nie wie, z jaką ilością tego zboża się mierzy. GUS w lipcu ubiegłego roku informował, że w żniwa wchodzimy z zapasem 6,5 mln ton zbóż. Mieliśmy zbiory na poziomie 35,5 mln, a nasza konsumpcja roczna to jest 27, w porywach 28 mln – i na paszę, i na spożycie. W związku z tym mieliśmy kolejną nadwyżkę, około 7,5–8 mln ton. Z Ukrainy oficjalnie sprowadzono 3,5 mln ton, ale nieoficjalnie wiemy, że nie ewidencjonowano zboża technicznego i ci rolnicy, którzy operują na rynkach zbożowych, mówią, że do Polski mogło wpłynąć co najmniej drugie tyle. Mamy więc już razem ok. 20 mln ton nadwyżki. Jeśli w ciągu tego roku wyeksportowano, jak podaje także GUS, ok. 11,5 mln, łącznie z kukurydzą, to wciąż mamy nadwyżkę na poziomie ok. 9 mln ton. Nie jest więc prawdą, jak twierdzi minister Robert Telus, że wyeksportowano już wszystkie nadwyżki zboża i że jesteśmy gotowi do żniw. Dzisiaj problemem jest ogniwo pośrednie, zajmujące się skupem i sprzedażą dla przetwórstwa zboża, rzepaku, słonecznika, kukurydzy, wszystkich tych produktów. To są małe punkty skupowe, które operują na obszarze jednej–dwóch gmin, skupują ok. 10–20 tys. ton. One w ubiegłym roku po żniwach kupowały pszenicę po 1600 zł, rzepak po 3200 zł, a od pół roku mają oferty odsprzedaży tego za 50 proc. mniej. One nie spłaciły kredytów, nie uwolniły swoich magazynów, nie dostały żadnej pomocy od państwa i po tegorocznych żniwach nie będą kupować od tych rolników, którzy nie mają gdzie zsypać swojego zboża.