Dlaczego ten pociąg się wykoleił?

Jedna osoba zginęła, 84 zostały ranne w wypadku pociągu do Katowic

Publikacja: 13.08.2011 02:41

Z torów wypadły lokomotywa i wszystkie wagony pociągu TLK z Warszawy do Katowic

Z torów wypadły lokomotywa i wszystkie wagony pociągu TLK z Warszawy do Katowic

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W związku z wypadkiem pociągi dalekobieżne jadące pomiędzy Koluszkami a Częstochową w obu kierunkach kierowane są drogą okrężną przez Łódź, Zduńską Wolę, Magistralę Węglową. Na odcinku Koluszki - Rokiciny - Koluszki oraz Moszczenica - Częstochowa - Moszczenica zostały uruchomione pociągi wahadłowe Przewozów Regionalnych. Natomiast na odcinku Moszczenica - Rokiciny - Moszczenica została uruchomiona autobusowa komunikacja zastępcza.

"Był huk, spadały bagaże"

Do katastrofy pociągu relacji Warszawa – Katowice doszło w  piątek około godz. 16.15 w miejscowości Baby koło Piotrkowa Trybunalskiego. – Lokomotywa wypadła z torów – mówiła Ewa Drożdż z piotrkowskiej policji. Wykoleił się też pierwszy wagon (II klasy), który przewrócił się na bok. Pozostałe trzy wagony wyskoczyły z szyn, ale stoją na kołach.

– Był huk, zaczęły spadać bagaże – mówił w TVN 24 Marcin Chlebowski, pasażer pociągu. – Pierwszy wagon został całkowicie zniszczony.

Dodał, że podróżni ruszyli, by udzielać pomocy pasażerom z najmocniej uszkodzonych pierwszego i drugiego wagonu. – Wszystkie osoby z pierwszego wagonu były zakrwawione, także dzieci. Nikt nie podjął się udzielać pomocy tym, którzy się nie ruszali – opowiadał.

Według relacji innych pasażerów w dwóch pierwszych wagonach pociągu był duży tłok.

Śmigłowce w akcji

Starszy brygadier Paweł Frątczak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej, oficjalnie potwierdził „Rz", że w wypadku śmierć poniosła jedna osoba. Potwierdza to też policja.

Początkowe nieoficjalne doniesienia mówiły, że ofiar śmiertelnych jest więcej i że nie żyją cztery osoby. Ratownicy nie wykluczali, że kolejne ofiary mogą się znajdować pod przewróconym pierwszym wagonem.

– Mamy nadzieję, że nikogo tam nie ma. Psy przeszkolone do poszukiwania ludzi nie wyczuły, by ktoś się tam znajdował – mówił „Rz" późnym wieczorem w piątek Paweł Frątczak.

Ranne w katastrofie zostały, według najnowszych danych, 84 osoby, które trafiły do szpitali (kilkanaście z nich jeszcze wczoraj wyszło). Pięć najciężej rannych śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowały do Łodzi, Końskich i Sosnowca. Do tego ostatniego szpitala trafił konduktor pociągu, który doznał urazu kręgosłupa.

280 pasażerów

– Pierwsza jednostka straży pożarnej przybyła na miejsce wypadku po ok. 10 minutach od zdarzenia. Pierwszy samolot Lotniczego Pogotowia Ratunkowego po kwadransie – mówi Frątczak.

Łącznie wysłano sześć śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. I 50 jednostek straży pożarnej z województw łódzkiego i mazowieckiego. Ściągnięto specjalistyczny sprzęt do podniesienia wagonu.

– Strażak z Katowic, który akurat podróżował tym pociągiem, podpowiadał, co jest potrzebne – dodaje Frątczak.

W akcji ratowniczej wzięło też udział 180 policjantów.

Jak poinformował Łukasz Kurpiewski, rzecznik PKP Intercity, pociąg TLK składał się z czterech wagonów – jednego pierwszej i trzech drugiej klasy. – Podróżowało nim ok. 280 osób – mówił. – Na razie nie znamy przyczyn wypadku. Prawdopodobnie nie było żadnej przeszkody, w którą mógł uderzyć pociąg, ale nie chcę spekulować.

Kurpiewski potwierdził, że do katastrofy doszło w miejscu, w którym na torach znajdował się rozjazd.

PKP Intercity uruchomiło w piątek specjalną infolinię dla rodzin osób, które podróżowały pociągiem relacji Warszawa – Katowice. – Na miejscu są wszelkie służby medyczne, ratownicze, policja, prokuratura i nasza kolejowa komisja, która będzie badała przyczyny wypadku – mówił Krzysztof Łańcucki z Polskich Linii Kolejowych.

Poszkodowanych wymagających interwencji lekarskiej umieszczono w szpitalach: w Piotrkowie Trybunalskim, Łodzi, Brzezinach, Bełchatowie i Sosnowcu. – Pasażerowie, którzy trafili do naszego szpitala, są lekko ranni. Kilka złamań, stłuczenia i zranienia – wyliczał Tadeusz Michalak, dyrektor placówki w Piotrkowie Trybunalskim. – Zostaną pod obserwacją.

Najwięcej poszkodowanych – 33 osoby – trafiło do PiotrkowaTrybunalskiego, ale jeszcze w piątek dziewięć zostało wypisanych.

Podróżni, którzy nie ucierpieli w wypadku – ok. 150 osób – zostali przewiezieni autokarami do szkoły w miejscowości Baby. Tam trafiły również bagaże podróżujących pociągiem. Podstawiono autokary, które rozwoziły pasażerów do miejsc docelowych.

Premier i prokuratorzy

Na miejsce katastrofy przyjechali minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, minister zdrowia Ewa Kopacz oraz premier Donald Tusk.

– Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że ten skład nie był zatłoczony – mówił wieczorem szef rządu.

Premier chwalił szybkość reakcji służb ratowniczych. – Śmigłowce pojawiły się na miejscu błyskawicznie – podkreślił. – Również strażacy, jak zawsze, bez zarzutu – dodał Tusk.

Premier mówił, że linia, na której doszło do wypadku, była „stosunkowo niedawno remontowana". – Stan techniczny torów i trakcji prawdopodobnie nie były przyczyną katastrofy – zaznaczył.

Rzecznik grupy PKP PLK Krzysztof Łańcucki zapewniał: – Stan torów w miejscu wykolejenia pociągu był dobry, można tam było jechać z prędkością 120 km na godzinę.

Przyczyn wypadku – jego zdaniem – może być bardzo dużo: mógł zawieść człowiek lub technika. Komisja ustali, co spowodowało katastrofę.

„Dziennik Łódzki" spekuluje, że mogło dojść do awarii zwrotnicy. Z kolei niektórzy podróżni sugerowali, że przyczyną wykolelejenia mogła być zbyt duża prędkość na rozjeździe.

– Zwrotnice tutaj są, a on leciał ponad setkę – mówili.

– Pociąg przechodził z toru na tor. Chyba rozjazd się rozpiął i pociąg pojechał międzytorzem, wyleciał z torów – twierdził w TVN 24 mężczyzna, który jechał w ostatnim wagonie.

– Nagle pociąg zjechał jakby na drugi tor. Takie odczucie miałem – opowiadał z kolei pasażer, który siedział w pierwszym przedziale pierwszego wagonu za lokomotywą.

Małgorzata Sitkowska, rzecznik PKP Intercity, podała, że maszynista przeżył wypadek, był trzeźwy.

Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim prowadzi śledztwo w sprawie spowodowania katastrofy kolejowej. Na miejscu wypadku pracowało trzech prokuratorów, w tym szef jednostki. Przyjechali również eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji wyposażeni w specjalną kamerę, rejestrującą obraz w trójwymiarze.

Wieczorem ściągnięto specjalny pociąg do podnoszenia przewróconych wagonów.

W rejonie wypadku PKP wyznaczyło objazdy, którymi mają poruszać się pociągi jadące na trasie Warszawa – Katowice. Tak będzie do czasu odblokowania torów i usunięcia przewrócnych wagonów. Uruchomiono również komunikację zastępczą dla pasażerów. Jak długo potrwają utrudnienia, nie wiadomo.

Od Otłoczyna do Ursusa

Największa katastrofa w powojennej historii polskiej kolei pod względem liczby ofiar śmiertelnych wydarzyła się pod Otłoczynem 19 sierpnia 1980 r. O 4.30. rano czołowo zderzył się tam pociąg osobowy relacji Toruń – Łódź Kaliska z pociągiem towarowym relacji Otłoczyn – Wrocki. Przyczyna: pociąg towarowy jechał po niewłaściwym torze. Zginęło 67 osób, a 62 zostały ranne. Tragiczna w skutkach była także katastrofa z 9 października 1962 r. w Jarostach pod Piotrkowem Trybunalskim. W zderzeniu dwóch pociągów osobowych zginęły 34 osoby, a 67 doznało obrażeń.

3 listopada 1976 r. na stacji kolejowej w Juliance koło Częstochowy zderzyły się we mgle, przy słabej widoczności dwa nocne pociągi pospieszne – jadący z Krakowa na Hel oraz drugi – z Lublina do Wrocławia. W efekcie zginęło 25 osób, a 79 zostało rannych. 20 sierpnia 1990 r. w zderzeniu pociągów w Ursusie śmierć poniosło 16 osób, a ranne zostały 43. Pospieszny „Silesia" z Pragi do Warszawy Wschodniej najechał we mgle na osobowy relacji Szklarska Poręba – Warszawa Wschodnia. Większość ofiar podróżowała w ostatnim wagonie pociągu osobowego, który został całkowicie zmiażdżony.     —graż

W związku z wypadkiem pociągi dalekobieżne jadące pomiędzy Koluszkami a Częstochową w obu kierunkach kierowane są drogą okrężną przez Łódź, Zduńską Wolę, Magistralę Węglową. Na odcinku Koluszki - Rokiciny - Koluszki oraz Moszczenica - Częstochowa - Moszczenica zostały uruchomione pociągi wahadłowe Przewozów Regionalnych. Natomiast na odcinku Moszczenica - Rokiciny - Moszczenica została uruchomiona autobusowa komunikacja zastępcza.

"Był huk, spadały bagaże"

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!