Klasyczne gwiezdne wojny

Hiszpania zagra z Portugalią, Niemcy z Włochami. Przed nami piękne zderzenie piłkarskich kultur

Publikacja: 25.06.2012 02:55

Media piszą: mamy turniej klasyczny. Cztery lata temu w półfinale była Rosja, której nikt się tam nie spodziewał, osiem lat temu do najlepszej czwórki doszły Grecja i Czechy, co było już sensacją. Teraz w półfinałach zmierzą się tylko wielkie futbolowe kultury.

Niemcy i Hiszpanie zaliczani byli do faworytów całego turnieju od samego początku, mało kto stawiał na Włochów, ale tylko ze względu na aferę korupcyjną, jaka wstrząsnęła reprezentacją tuż przed mistrzostwami.

O Portugalii pisano – jak wypadnie zależy od tego, czy Cristiano Ronaldo wreszcie udźwignie rolę lidera reprezentacji.Udźwignął, więc nikt nie śmie spojrzeć na jego drużynę, jak na kogoś niechcianego na wielkim balu.

W środę w Doniecku Portugalia zmierzy się z Hiszpanią. Tutaj dodatkowych podtekstów nie trzeba doszukiwać się w historycznych księgach, rany są żywe i teraz ktoś je rozdrapie i posypie solą. Półfinał na Euro to kolejne Gran Derbi, tyle że Barcelona zagra bez Leo Messiego, a Realu nie poprowadzi Jose Mourinho.

Ronaldo w zakończonym sezonie strzelił dla Realu 60 goli, a teraz postanowił, że do niego będzie należało także Euro. To jego czwarty wielki turniej, a dopiero pierwszy, w którym doszedł do trzech strzelonych goli. Ronaldo nie jest sam, pomagają mu klubowi koledzy Fabio Coentrao i Pepe, który na razie jest zawodnikiem biorącym odpowiedzialność za harce Ronaldo w ataku, a nie brutalem pamiętanym z meczów z Barceloną.

Hiszpanie nie są już tą samą drużyną, której wszyscy kibicowali, bo „grała pięknie jak nigdy, a przegrywała jak zawsze". Sukcesy uczyniły ekipę Vicente del Bosque wyrachowaną, pewną siebie, ale już grającą bez polotu. Trener zrezygnował z klasycznego napastnika, więc mecz w Doniecku będzie starciem drużyn, które chcą strzelać gole innym sposobem niż opisywane w podręcznikach.

Podobno najbardziej ofensywnie grający zespół Europy ma w składzie bramkarza, czterech obrońców i sześciu pomocników. Tak jak w Barcelonie tiki-taka, czyli seria krótkich szybkich podań po ziemi, służy budowaniu akcji w ataku, tak Del Bosque z tiki-taki zrobił sposób obrony, uśpienia rywali i wykorzystania jednej chwili słabości. Na trybunach słychać gwizdy, a Hiszpanie zamiast strzelać, chcą wejść z piłką do bramki.

Serce drużyny wyrwane zostało z Barcelony i żywcem przeniesione do reprezentacji. Xavi i Andres Iniesta chcą przejść do historii jako ci, którzy poprowadzili Hiszpanię do sukcesów w trzech wielkich turniejach z rzędu. Zmierzą się z Ronaldo. Tym razem nikt nie będzie porównywał go z Messim, który stwierdził zresztą, że Euro nie ogląda.

Czwartkowy półfinał w Warszawie zapowiada się jeszcze ciekawiej. Dla Niemców to czwarty wielki turniej z rzędu, w którym dostali się do najlepszej czwórki. Chyba wreszcie dojrzeli, by sięgnąć po złoto. Zrobili największe wrażenie, jako jedyni wygrali wszystkie cztery mecze i jako jedyni zaimponowali radością w grze. Niemcy mają to, co Hiszpanie przed laty: szukają ciekawych rozwiązań, każda ich akcja pachnie golem.

Mają lidera w każdej formacji. O spokojnym bramkarzu Manuelu Neuerze pisze się, że daje drużynie to, czego nie potrafił dać Oliver Kahn, Matsa Hummelsa nazywa się nowym Cesarzem, porównując do Franza Beckenbauera. Ale i tak to, co najlepsze, Niemcy mają do zaoferowania w ataku. Rywale nie wiedzą, czy Mesut Oezil poda do Mario Gomeza, Lukasa Podolskiego czy Thomasa Muellera.

Drużyna Joachima Loewa w ataku jest tak samo mocna na skrzydłach, jak w środku pola i nieważne, czy gra podstawowy zestaw zawodników, czy jak w meczu z Grecją, zastępują ich Miroslav Klose, Marco Reus i Andre Schuerrle.

Przed półfinałem z Włochami Loew ma tylko dwa zmartwienia: usilnie szuka w zespole kreta, który zdradza tajemnice szatni i taktykę na najbliższy mecz prasie, oraz przejmuje się urazem kostki Bastiana Schweinsteigera.

Powinien też martwić się, że w Warszawie zmierzy się akurat z Włochami, którzy wczoraj po rzutach karnych wyrzucili z turnieju Anglię, a w pierwszym meczu Euro zremisowali z Hiszpanią 1:1.

To Włosi zatrzymali Niemców w drodze po złoto na mundialu w 2006 roku, gdy Loew był asystentem Juergena Klinsmanna. Wtedy także doprowadzili do dogrywek, ale w samej końcówce potrafili strzelić dwa gole, a później w finale okazali się lepsi od Francuzów.

Cesare Prandelli ma głowę pełną pomysłów i nie boi się eksperymentów. Kiedy kontuzjowani byli obrońcy, zmienił taktykę i zagrał z Hiszpanią trójką z tyłu, wysyłając do gry w środku obrony Daniele De Rossiego.

Prandelli nie boi się też złych chłopców, w ataku stawia na Mario Balotellego i Antonio Cassano, którzy życiorysy mają bardzo  zakręcone.

Piękne mamy Euro w Polsce i na Ukrainie. Nawet drabinka ułożyła się tak, by Niemcy mogli spotkać się z Hiszpanami dopiero w meczu o złoto.

Media piszą: mamy turniej klasyczny. Cztery lata temu w półfinale była Rosja, której nikt się tam nie spodziewał, osiem lat temu do najlepszej czwórki doszły Grecja i Czechy, co było już sensacją. Teraz w półfinałach zmierzą się tylko wielkie futbolowe kultury.

Niemcy i Hiszpanie zaliczani byli do faworytów całego turnieju od samego początku, mało kto stawiał na Włochów, ale tylko ze względu na aferę korupcyjną, jaka wstrząsnęła reprezentacją tuż przed mistrzostwami.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!