Nie mam żadnych wątpliwości, że państwo powinno się zająć problemem dawnych działaczy i ich obecnej roli w społeczeństwie. Poświęcili zdrowie, wolność i po prostu kawał życia po to, byśmy mogli teraz żyć w wolnej Polsce. Obowiązki władz są oczywiste. Po pierwsze, uczestnicy dawnej opozycji powinni być zapraszani na uroczystości państwowe, patriotyczne szczególnie w regionach, gdzie takie spotkania leżą w gestii samorządów, aby dawać jednoznaczny sygnał młodemu pokoleniu. Taki mianowicie, że walka o prawa człowieka i o wolność jest czymś pozytywnym i należy się w nią angażować. Nawet wtedy, gdy trzeba zaryzykować np. karierę zawodową. Przecież kiedy angażowaliśmy się wtedy w działalność na rzecz wolności, nie wiedzieliśmy, jak to się dla nas skończy i jaki los nas spotka.
To ważne przede wszystkim dla młodych obywateli.
Czyli sprawa, powiedzmy, docenienia działalności opozycjonistów i ocalenia pamięci jest najważniejsza?
Powinniśmy jako państwo wiedzieć, czy ważniejszy jest dla nas etos "S" czy raczej państwo oparte na "etosie ubeckim". Poza tym trzeba koniecznie objąć pomocą socjalną te osoby, które tego wymagają i są w bardzo ciężkiej sytuacji nie tylko materialnej, ale i zdrowotnej czy psychologicznej. Część dawnych opozycjonistów ma np. problemy z ubezpieczeniem społecznym, część jest bezrobotna, innym potrzebna jest pomoc w zakupie leków czy też natychmiastowa rehabilitacja. Tego wszystkiego nie da się zrobić wyłącznie koleżeńską pomocą. Zwłaszcza że pojawiają się plany budowy domów, w których opiekę znajdą ci coraz starsi i słabsi fizycznie bohaterowie, którzy po prostu nie mają gdzie mieszkać.