W tegorocznej walce o Senat po raz pierwszy z każdego ze 100 okręgów mandat zdobędzie tylko jeden kandydat. Już dziś widać, że partie nie wszędzie wierzą w siłę politycznych szyldów, bo wolą poprzeć niezrzeszonego pewniaka, niż wystawić słabszego kandydata z własnej listy.
Taktyczne poparcie
PO nie powinna mieć najmniejszych problemów z wystawieniem stu mocnych kandydatów do Senatu. A jednak nie było to takie proste. W Lubelskiem nie wystawi żadnego, co zwiększa szanse Izabelli Sierakowskiej z SdPl. Platforma rozważała poparcie tej kandydatki, ale ostatecznie do tego nie dojdzie. Poprze ją SLD.
Kandydata rządzącej partii nie będzie też w okręgu obejmującym m.in. Łuków i Puławy. To rodzaj wsparcia dla wiceszefa SdPl Arkadiusza Kaszni.
W okręgu okołolubelskim ze startu zamierza zrezygnować Piotr Sawicki, skarbnik lubelskiej PO.
– Lubelszczyzna to teren wybitnie PiS-owski, więc jeśli chcemy wygrać, musimy połączyć siły i wystawić kandydata koalicyjnego, który miałby choćby cień szansy na zwycięstwo – tłumaczy Sawicki, który nie wierzy we własny sukces. Jego zdaniem PO powinna w tym okręgu poprzeć reprezentanta PSL.