W przesłaniu do narodu nadanym przez lokalną rozgłośnię radiową w Trypolisie Muammar Kaddafi zapewniał wczoraj, że opuszczenie przez niego bazy Bab al Azizija było tylko "manewrem taktycznym". Dodał, że kompleks został i tak zrównany z ziemią wskutek 64 nalotów NATO. Według rebeliantów Kaddafi przebywa gdzieś w Trypolisie, prawdopodobnie w ogarniętej walkami południowej części miasta. – Może być w rejonie al Hadhba al Chadra – powiedział jeden z bojowników.
Szef Powstańczej Rady Narodowej (PRN) Mustafa Abdel Dżalil obiecał amnestię każdemu, kto wyda kryjówkę lub zabije Kaddafiego. To apel skierowany do osób z jego najbliższego otoczenia. Za pojmanie dyktatora wyznaczono też milion euro nagrody. Ma ją sfinansować pewien biznesmen z Bengazi, którego nazwiska nie ujawniono.
Rzecznik byłego dyktatora obwieścił, że jego siły będą stawiać opór "miesiącami, a nawet latami". W nocy z wtorku na środę żołnierze wierni Kaddafiemu ostrzelali rakietami zajęte przez powstańców Trypolis i Misratę.
– Po stronie upadłego tyrana walczą ludzie z Kadadfy – plemienia, z którego pochodzi Kaddafi. Byli faworyzowani w czasach dyktatury i wielu z nich trudno się pogodzić z jej upadkiem. Opór stawiają także ci, którzy popełnili zbrodnie w czasach jego rządów i boją się zemsty albo wymierzenia sprawiedliwości – mówi "Rz" dr Mansur el Kikhia, libijski politolog i były dysydent.
Oblężony hotel
Wystrzelone przez kaddafistów pociski Grad spadły w Trypolisie m.in. na Bab al Aziziję, rozpraszając świętujących tam zwycięstwo powstańców. W położonym około kilometra dalej, opanowanym przez zwolenników dyktatora hotelu Rixos zostało odciętych od świata 37 dziennikarzy czołowych światowych mediów. Informowali o ciężkich walkach obrońców hotelu z atakującymi go powstańcami. Ludzie Kaddafiego ostrzeliwali rebeliantów m.in. z działek przeciwlotniczych.