Z dokumentów zgromadzonych w IPN wynika, że Jan Tomaszewski, obecnie poseł elekt PiS, został zarejestrowany „na zasadach dobrowolności" w 1986 r. Poza zapisami ewidencyjnymi nie są znane inne ślady jego kontaktów z SB. Wiadomo tylko, że „teczka pracy i teczka personalna (konsultanta o ps. Alex – red.) zostały komisyjnie zniszczone w jednostce" w grudniu 1989 r.

Były piłkarz do kontaktów z SB się nie przyznaje, a sprawę bagatelizuje. – Co to znaczy konsultant? Byłem konsultantem PZPN, a to, jak wiadomo, esbecka mafia. Ze spokojem czekam na weryfikację mojego oświadczenia lustracyjnego przez IPN, bo nigdy nie donosiłem – mówi „Rz".

Kategorię konsultanta, w której zarejestrowano Tomaszewskiego, nadawano osobom mającym specjalistyczną wiedzę w jakiejś dziedzinie. W odróżnieniu od tajnych współpracowników zazwyczaj nie donosili na konkretne osoby, lecz opisywali zjawiska. Zgodnie z prawem ta forma współpracy z SB wymaga ujawniania w oświadczeniu lustracyjnym. Tomaszewski w swoim nie napisał o kontaktach z SB.

– Zgodnie z obowiązującym prawem oświadczenia posłów, którzy nie byli do tej pory lustrowani, będą weryfikowane pod kątem ich zgodności z prawem w pierwszej kolejności – mówi „Rz" szef pionu lustracyjnego IPN Jacek Wygoda. Tomaszewski dotąd nie pełnił funkcji podlegających lustracji.

Według stanowiska Trybunału Konstytucyjnego takie zapisy ewidencyjne jak w przypadku Tomaszewskiego to za mało, by uznać go za kłamcę lustracyjnego. Gdyby jednak tak się stało, grozi mu m.in. utrata mandatu poselskiego oraz zakaz sprawowania funkcji publicznych od trzech do dziesięciu lat.